Noc Listopadowa w opinii Holendrów

Archiwum '18

fot. iris szewczyk / Shutterstock.com

Pod koniec listopada obchodziliśmy rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego, czyli zrywu narodowego przeciwko Rosji. Polska rewolucja, która wybuchła z 29 na 30 listopada 1830 r. wywołała w Europie Zachodniej falę entuzjazmu i poparcia. Gazety rozpisywały się na temat sytuacji Polaków pod rządami despotycznego cara i informowały o codziennych działaniach na froncie.

W wielu europejskich miastach organizowano komitety poparcia i zbierano pieniądze na pomoc powstańcom. To wtedy Francuz Casimir Delavigne napisał „Warszawiankę”, do słów której muzykę skomponował Karol Kurpiński.

Na ziemie polskie przybywali cudzoziemscy żołnierze żeby walczyć „Za Wolność Naszą i Waszą”, a czołowi politycy, tacy jak Lord Dudley Stuart w Wielkiej Brytanii czy Lafayette we Francji, mówili o sobie jak o największych przyjaciołach Polaków.

Tylko w Holandii nie rozbrzmiewały głosy poparcia, a raczej można było usłyszeć krytykę. Uważano, że po latach rozbiorów i wojen napoleońskich car Aleksander dał Polakom autonomię i pozwolił rozwijać się ekonomicznie. Podkreślano, że na terenie Królestwa Polskiego, które powstało po Kongresie Wiedeńskim w 1815 r., obowiązuje konstytucja, działają polskie instytucje, założono uniwersytet w Warszawie, a Polacy mają nawet własne wojsko. Podziwiano liberalizm cara i jego wiarę w lojalność polskich poddanych.

W oczach holenderskich publicystów powstanie było wyrazem niewdzięczności Polaków, której przyczyn upatrywano między innymi w rebelianckim charakterze narodowym.

Oczywiście nie wszyscy byli tak wrogo nastawieni do Polaków. Podziwiano odwagę i miłość ojczyzny naszych ówczesnych rodaków ale nie rozumiano „porwania się z motyką na Słońce”. Stosunek sił militarnych wypadał na korzyść strony rosyjskiej: ok. 115 tys. wobec 50-60 tys. po stronie polskiej.

Za wybuch powstania obwiniano również politykę Francji, w którą od lat zapatrzeni byli Polacy. Przykładem tu może być Konstytucja 3 Maja zainspirowana rewolucją francuską, Księstwo Warszawskie utworzone przez Napoleona czy wybuch rewolucji lipcowej w Paryżu, który dał impuls do wystąpienia przeciwko Rosji.

Negatywna ocena Powstania Listopadowego w Holandii ma swoje wyjaśnienie jeszcze w tym, że w tym samym czasie Belgowie wystąpili przeciwko Wilhelmowi I, a rebelia w Polsce zapobiegła interwencji rosyjskiej, co w konsekwencji spowodowało oderwanie się części Flandrii od Królestwa Niderlandów.

Co prawda dziś sądzi się, że car Mikołaj wcale nie zamierzał wyruszyć na pomoc teściowi swojej siostry Anny Pawłowny, żony Wilhelma II, ale legenda pozostała. Tym bardziej żywa, że w 1832 r. król belgijski Leopold II zrekrutował około siedemdziesięciu polskich oficerów do armii nowopowstałego państwa, a generała Jana Zygmunta Skrzyneckiego mianował głównodowodzącym. Ostatecznie, pod naciskiem Rosji, król musiał nominację cofnąć ale Skrzynecki pozostawał do dyspozycji Leopolda II, co przez długie lata nie przysparzało Polakom sympatii w Królestwie Niderlandów.

Polonofobia dała jeszcze znać o sobie w czasie Wiosny Ludów, kiedy na ziemiach polskich znowu doszło do walk, ale już Powstanie Styczniowe postrzegane było inaczej. Podobnie jak rządy w Paryżu i Londynie, również rząd holenderski wysłał notę protestacyjną do Petersburga. Ale to już inna historia, w innych realiach politycznych.


03.12.2018 GG Niedziela.NL


Komentarze 

 
-5 #1 Polak 2018-12-03 20:18
Teraz konkurs, pokazcie mi jednego normalnego dobrego holendra
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki