Owady – zmora lata

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Dziś przy porannej kawie chciałabym opowiedzieć nieco dramatyczną, ale ze szczęśliwym zakończeniem historię. Opowieść swój początek ma kilka dni temu, gdy rankiem obudziła mnie moja córką, mówiąc - mamo, mam problem. Jeszcze zaspana zapytałam, co się stało. Usłyszałam - użądliła mnie osa. Obudziłam się w jednej chwili, ale nadal nie rozumiałam, co się wydarzyło. Spojrzałam na zegar, było nieco po siódmej.     
- Ale jak, gdzie, kiedy? – zaczęłam wywiad, no i oczywiście – pokaż – bo pomyślałam, że może to komar, choć wiedziałam, że czternastolatka nie pomyli komara z osą. Moja córka zaczęła udzielać odpowiedzi.
- Normalnie, w rękę, przed chwilą, gdy spałam – i podstawiła mi pod nos swoją rękę. Faktycznie było na niej niewielkie zaczerwienienie z czerwoną kropeczką na środku.

Wstałam z łóżka i poszłyśmy do jej pokoju na poszukiwania zbrodniarza. Jakoś nie mogłam uwierzyć, że została użądlona w czasie snu, w swoim pokoju.

Pomyślałam, ze może winowajcą jest jakiś inny owad. Po nietrwających długo poszukiwaniach, znalazłyśmy winowajcę… winowajczynię. Nie trzeba było entomologa, by stwierdzić, że to faktycznie osa. W międzyczasie ręka mojej córki zaczęła puchnąć. Posmarowanie środkiem na użądlenia pomogło i kryzys został szybko zażegnany. Młoda oświadczyła, że wybacza osie i mam ją wypuścić na wolność. Tak też uczyniłam.

Myślałam, że to już koniec historii. Jeszcze nigdy nie słyszałam o przypadku takiego użądlenia, ale przecież zawsze musi być ten pierwszy raz. Kilka dni później odkryłyśmy, dlaczego bladym świtem w pokoju mojego dziecka znalazła się osa. - Mamo przyjdź tu proszę, zobacz! – zawołała moja córka. Gdy przyszłam do jej pokoju, wskazała okno. Za nim krążyło kilka os. Wyszłam przed dom, aby dokładnie zobaczyć, co się tam dzieje… nie chciałam wystawiać głowy przez okno, gdy latały tam te wszystkie owady.

Mimo, że nie jestem specjalistką, od razu zorientowałam się, że pod rynną, zaraz ponad oknem pokoju mojej córki, osy założyły gniazdo.
Co teraz? Co począć z gniazdem os? Na dodatek na takiej wysokości. Załączyłam komputer, otworzyłam Google i wpisałam to pytanie tylko po niderlandzku. Znalazłam kilka stron reklamujących firmy, które usuwają gniazda. Dowiedziałam się, że osy w gnieździe mieszkają tylko rok i w przyszłym już się nie zagnieżdżą w tym samym miejscu. No, ale przecież nie będę czekać rok na ich wyprowadzkę… nawet miesiąca nie będę czekać. Oczywiście okno natychmiast zostało zamknięte z zakazem otwierania a w czasie tych upałów to koszmar.

Znalazłam stronę internetową, na której firma specjalizująca się w usuwaniu gniazd os, zapewnia, że jeśli zadzwonię do nich przed 12.00 przyjadą jeszcze tego samego dnia. Zadzwoniłam w piątek rano, ale pani po drugiej stronie powiedziała, że specjalista przyjedzie do mnie dopiero w środę. Okazało się, że z powodu długotrwałych upałów, os jak również i innych owadów i szkodników jest więcej niż zazwyczaj i nie dają rady wypełniać internetowej obietnicy. Przez kolejne 5 dni okno w pokoju mojej córki pozostało zamknięte a ja z obawą przyglądałam się temu, co działo się ponad mą głową.

W środę, nieco spóźniony, pojawił się wyczekiwany specjalista. Wszedł do pokoju córki i powiedział, że z tego miejsca rozwiąże nasz problem. Odział się w biały, ochronny kombinezon, wszedł na biurko mojej córki, otworzył okno i wychylając się nieco, opryskał wejście do gniazda. Koszt takiej usługi to zazwyczaj od 50 do 80E.

Dla tych małych stworzeń zaczął się prawdziwy koniec świata. Kilka godzin później po osach nie pozostał nawet ślad.

Z ciekawostek, wspomnę jeszcze, że gdy wpisałam w Google pytanie w języku niderlandzkim: Co zrobić z gniazdem os? Wyszukiwarka pokazała mi całą listę firm zajmujących się usuwaniem niechcianych stworzeń z domów. Gdy wpisałam to samo pytanie po polsku, otrzymałam listę forów, na których ludzie dzielą się informacjami, co sami mogą zrobić, aby pozbyć się os. Zanim jednak przyjedzie nam do głowy samemu uporać się z tym skrzydlatym i żądlącym problemem, proszę pamiętać, że to mimo wszystko niebezpieczne stworzenia.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.


05.08.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL



Komentarze 

 
+2 #1 belangrijk 2018-08-05 08:43
Niesamowita historja,jestem pod wrarzeniem
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki