WHO chce zakazać pokazywania papierosów w filmach, mediach czy książkach. O paleniu nie będą mogli pisać nawet internauci

Biznes

Fot. Madcat Madlove, Tajlandia / shutterstock.com

W ciągu ostatnich dwóch dekad walka zpaleniem papierosów okazała się mało efektywna, a liczba palaczy od lat zamiast spadać, stoi wmiejscu. Przed listopadowym szczytem w Panamie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała propozycję zaostrzenia zapisów Ramowej konwencji oograniczeniu użycia tytoniu. Nie ma wnich nic owalce zpapierosami, są za to propozycje dotyczące promocji, reklamy isponsoringu wyrobów tytoniowych. Zgodnie znowymi wytycznymi jakiekolwiek wzmianki dotyczące palenia, nikotyny czy wyrobów tytoniowych, które pojawią się wprzestrzeni publicznej, mogą podlegać karze, a nowe regulacje obejmą wszystkich – od Kowalskiego, przezplatformy cyfrowe, media, po film, a nawet naukowców publikujących artykuły iraporty oskutkach palenia czy redukcji szkód ztym związanych.


– WHO proponuje totalną walkę zpaleniem, polegającą de facto na wprowadzeniu cenzury, która ma objąć nietylko aktualne treści związane zpaleniem itytoniem, ale też wszystkie światowe dzieła filmowe czy literackie pokazujące, jak dawniej wyglądało życie, jak palono papierosy. Te propozycje – po raz pierwszy wtak totalnej, radykalnej skali – oznaczają po prostu ograniczenie wolności słowa, ale iwolności informacji, ponieważ one obejmą również m.in. prezentowanie wyników badań naukowych związanych zużytkowaniem tytoniu –mówi agencji Newseria Biznes Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.


Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), papierosy pali ponad 1,1 mld osób. Każdego roku ztego powodu umiera na świecie ponad 8 mln ludzi, przy czym ponad 1 mln to ofiary biernego palenia. Aby zaradzić tej epidemii, państwa członkowskie WHO przyjęły w2003 roku Ramową konwencję oograniczeniu użycia tytoniu (WHO FCTC), która miała doprowadzić do znacznego spadku liczby palaczy na świecie. Stronami konwencji są 182 kraje, ale niektóre, jak USA, jej nieratyfikowały.Pomimo strategii, regulacji, kampanii zdrowotnych iedukacyjnych,podwyżek akcyzy, wycofania wyrobów mentolowych czy drastycznych zdjęć na paczkach walka zpapierosamiokazała się mało efektywna, a liczba palaczy od lat znacząco się niezmienia. W Polsce ostatnimi laty wręcz rośnie – według przeprowadzonego jeszcze w2019 roku badania CBOS papierosy paliło 26 proc. dorosłych Polaków. Natomiast ostatni raport Polskiej Akademii Nauk pokazał, że w2022 roku do codziennego palenia papierosów przyznawał się blisko już co trzeci dorosły (28,8 proc.)


Mimo niskiej efektywności walki zpaleniem papierosów WHO niema żadnych nowych propozycji dlaosób, które chcą zerwać znałogiem. Ma inny pomysł. Przed tegorocznym szczytem FCTC, który odbędziesię między 20 a 25 listopada wPanamie, opublikowała propozycję rozszerzenia zakresu art. 13 Ramowej konwencji oograniczeniu użycia tytoniu, który dotyczy promocji, reklamy isponsoringu wyrobów tytoniowych. Nowe regulacje obejmą nietylko przemysł tytoniowy iprzedsiębiorstwa powiązane ztą branżą, ale też m.in. media społecznościowe, telewizję, prasę, platformy cyfrowe istreamingowe, przemysł filmowy iwydawniczy, instytucje nauki, kultury imediów, a nawet związki zawodowe iorganizacje non-profit.


–Propozycje regulacji WHO – oile odpowiednia grupa państw zechce przyjąć te nowe rozwiązania – na dobrą sprawę będą jednak dotyczyć każdego obywatela. Zwykły Kowalski, jeśli wyrazi np. swoją opinię oprodukcie tytoniowym czy elektronicznym, będzie osobą podlegającą represji, bo właśnie tak restrykcyjne są propozycje Światowej Organizacji Zdrowia –mówi Andrzej Sadowski.


WHO proponuje szeroką interpretację nowych przepisów, bez wskazywania ich granic prawnych. To zaś oznacza, że wszelkie wzmianki dotyczące palenia, nikotyny czy wyrobów tytoniowych, które pojawią się wprzestrzeni publicznej, mogą być penalizowane.


Kary igrzywny mogą dotknąć np. osoby publikujące na portalach społecznościowych posty ożyciu prywatnym, dotyczące korzystania zwyrobów nikotynowych albo dziennikarzy piszących oprzemyśle tytoniowym czy skali nałogu wspołeczeństwie, jeżeliwywiad, cytat lub artykuł zostałby uznany za treść promocyjną.Ograniczenia mogą dotknąć również kulturę, ponieważ WHO chce wymazać wszelkie wzmianki dotyczące palenia papierosów wfilmach czy serialach. Użycie informacji dotyczących palenia papierosów, zdjęć czy filmów przedstawiających palaczy może zostać uznane za reklamę branży tytoniowej, a wtakim wypadku platformom cyfrowym, wydawcom czy firmom medialnym będzie grozić utrata wszelkich dotacji ipreferencji podatkowych, które zostały im przyznane.


– Nie sposób sobie dzisiaj wyobrazić, że próbuje się wstecznie zmieniać klasyczne dzieła filmu czy literatury albo wręcz ich zakazywać ze względu na tzw. poprawność polityczną. A wprzypadku tytoniu ta poprawność polityczna będzie nawet większa niż ta, zktórą mamy dzisiaj do czynienia –podkreśla prezydent Centrum im. Adama Smitha.


Propozycje wysunięte przezWHO uderzą również wbiznes iswobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Firmy ispółki giełdowe zbranży tytoniowej mogą mieć problemy zinformowaniem oswoich planach inwestycyjnych, publikowaniem raportów informujących np. orealizacji ich zobowiązań dotyczących ochrony środowiska czy dobrych praktykach wzarządzaniu łańcuchem dostaw, a nawet zprzedstawianiem ofert pracy. De facto mogą być też narażone na odpowiedzialność prawną za publikowanie raportów okresowych iprowadzenie sprawozdawczości spółek giełdowych.


Pozbawione możliwości informowania oswoich działaniach zostaną też związki zawodowe, które niebędą mogły publikować biuletynów czy gazetek związkowych. Dlatego Pracownicy Przemysłu Tytoniowego zrzeszeni wNSZZ „S” (branża zatrudnia wPolsce ok. 100 tys. pracowników) również krytykują zalecenia WHO iwystosowali już wtej sprawie list do premiera Mateusza Morawieckiego.


– Propozycje WHO ewidentnie idą wkierunku ograniczeń czy wręcz zakazu prowadzenia działalności gospodarczej wniektórych obszarach. Dotyczy to np. osób prowadzących wPolsce plantacje tytoniu. I jeżeli na nadchodzącym szczycieWHO FCTCpolski rząd podpisze się pod tymi propozycjami Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organisation, WHO), to najpierw powinien zakomunikować obywatelom iprzedsiębiorcom, że wprowadza tak daleko idące ograniczenia– mówi Andrzej Sadowski.


Część ekspertów zauważa też, że nowe wytyczne WHO mogą paradoksalnie wręcz utrudnić walkę znałogiem tytoniowym, która na całym świecie przyjmuje wtej chwili dwie formy. Jedna znich to „quit or die” („rzuć lub umieraj”), która zakłada radykalne rzucenie palenia. Druga to „harm reduction” („redukcja szkód”) polegająca na ograniczaniu negatywnych skutków społecznych izdrowotnych palenia papierosów. Powszechnie stosowaną alternatywą jest wtym przypadku substytucyjna terapia nikotynowa, wktórej palacz rozstaje się ztradycyjnym papierosem, ale dalej dostarcza uzależniającą nikotynę za pomocą innych produktów, takich jak e-papierosy czy podgrzewacze tytoniu albo tytoń do żucia, które niezawierają substancji smolistych obecnych wzwykłym dymie tytoniowym. Te produkty są też traktowane jako przejściowe na drodze do rzucania nałogu.


Metodę „harm reduction”, która zakłada stopniowe odchodzenie od nikotyny, stosuje coraz więcej państw, m.in. Szwecja, Nowa Zelandia, Czechy czy Wielka Brytania. Zgodnie zregulacjami zaproponowanymi przezWHO teraz może to być zakazane – podobnie jak np. publikacja iomawianie raportów czy artykułów naukowych dotyczących skutków palenia, a także publiczna debata na ten temat.


–Trudno sobie wyobrazić, żeby wpaństwach, gdzie obywatele są przyzwyczajeni do korzystania zwolności słowa, doszło do tak daleko idącej cenzury, jej egzekucji ikarania ludzi za przekazywanie chociażby swoich opinii dotyczących palenia tytoniu– ocenia ekspert. –Po ostatnichdoświadczeniach związanych zpandemią – kiedy nawet wpaństwach demokratycznych doszło do daleko idących naruszeń konstytucyjnych praw obywateli – dzisiaj taka propozycja staje się realną groźbą, że zostaniemy pozbawieni znaczącej wolności. Ona zacznie się od zakazywania mówienia opaleniu itytoniu, a potem może być rozszerzona na inne dziedziny naszych opinii inaszego życia. Dlatego doprowadzenie do takiego precedensu – pod hasłem dbania onasze zdrowie – może przerodzić się wkonstrukcje skrajnie totalitarne, którym będziemy poddawani wcoraz większym stopniu.


Według ekspertów wdrożenie nowych wytycznych WHO – oile zostaną przyjęte na nadchodzącym szczycie wPanamie – wpraktyce może sięjednak okazać trudne. Po pierwsze, mogą być one sprzeczne zart. 54 Konstytucji RP, który zapewnia wolność wyrażania poglądów irozpowszechniania informacji. Po drugie, bezpośrednie zaimplementowanie ogólnych iniedoprecyzowanych wytycznych WHO – nawet jeśli poprze je Komisja Europejska – do polskiego porządku prawnego jest sprzeczne zobowiązującą procedurą legislacyjną.


– Musiałyby też powstać dedykowane organy, które kontrolują przestrzeń publiczną pod kątem takich wypowiedzi iwymierzają kary ztytułu właśnie wymienienia czy wyrażania opinii opaleniu papierosów– zauważa Andrzej Sadowski.



17.10.2023 Niedziela.NL // bron: new seria // tagi: palenie papierosów, papierosy, tytoń, branża tytoniowa, nałóg nikotynowy, alternatywne wyroby tytoniowe, podgrzewacze tytoniu, COP 10 w Panamie, Ramowa konwencja o ograniczeniu użycia tytoniu, World Health Organisation, WHO, Światowej Organizacji Zdrowia // mówi: Andrzej Sadowski, prezydent, Centrum im. Adama Smitha // fot. Madcat Madlove, Tajlandia / shutterstock.com

(kp)


Komentarze 

 
+3 #3 Franek 2023-10-18 09:40
Wśród moich znajomych i rodziny nie znam nikogo kto by palił papierosy, to znaczy że oni wszyscy wspierają decyzje Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). (PS dodam tylko że dawniej oni palili tytoń, ale wszyscy przestali już dawno dawno temu)
Cytuj
 
 
-3 #2 Robert 2023-10-17 16:29
Dojdzie do tego że będą się bardziej bali zwykłych ludzi niż terrorystów, wkoncu skończy się cierpliwość normalnym obywateli na świecie
Cytuj
 
 
-6 #1 Artur 2023-10-17 15:55
To jest dyskryminacja
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki