Temat dnia, Holandia: Rutte kłamał? Premier Holandii w poważnych tarapatach

Temat Dnia

fot. Gabriel Petrescu / Shutterstock.com

Od kilku dni Holandia pogrążona jest w poważnym kryzysie politycznym. Zaczęło się niewinnie, od jednego zdjęcia i czterech słów, ale efektem może być nawet zmiana na stanowisku premiera. Przypomnijmy, w połowie marca w Holandii odbyły się wybory parlamentarne. Zgodnie z sondażami najwięcej głosów uzyskało w nich liberalne VVD premiera Rutte, a drugie miejsce zajęło centrowe D66. Holenderski sejm Tweede Kamer jest po wyborach jeszcze bardziej rozdrobniony niż wcześniej. Aby zachować stanowisko, Rutte musi po raz kolejny stworzyć kilkupartyjną koalicję.

Cztery słowa, tysiąc problemów

Po wyborach rozpoczęły się trudne negocjacje na temat tego, kto stworzy nową koalicję rządową. Pierwszą, wstępną fazę rozmów w liderami wszystkich kilkunastu partii koordynowały Annemarie Jorritsma (VVD) i Kajsa Ollongren (D66).

Po jednej z rozmów Ollongren dowiedziała się, że test na koronawirusa, który „prewencyjnie” wykonała dzień wcześniej, dał wynik pozytywny. Ollongren szybko zebrała notatki i wybiegła z ministerstwa. Jeden z fotoreporterów zrobił jej zdjęcie.

Nikt dzisiaj nie pamiętałby już o tym zdjęciu, gdyby nie to, że Ollongren nie schowała jednej z kartek. Po zbliżeniu dziennikarzom udało się odczytać treść. Były to luźne uwagi dotyczące przebiegu rozmów z poszczególnymi liderami. Lewica nie trzyma się razem, lider chadeków Hoekstra ma „specyficzny styl negocjowania”, itp. Ujawnienie takich „tajemnic kuchni politycznej” było ciekawe, ale to nie te uwagi doprowadziły do kryzysu.

Poszło o cztery słowa: „positie Omtzigt: functie elders” (dosłownie: „pozycja Omtzigta: funkcja gdzieś indziej”). O co chodzi?

Utrudnia nam życie? To go awansujmy!

Omtzigt to poseł chadeckiej partii CDA, obecnego koalicjanta VVD. Omtzigt uchodzi za jednego z najostrzejszych (merytorycznie) krytyków rządów (i własnej partii). Polityk ten cieszy się olbrzymim szacunkiem, właściwie wszystkich partii politycznych, od prawa do lewa. To m.in. dzięki jego zaangażowaniu udało się wykryć tzw. aferę zasiłkową, w wyniku której premier Rutte poddał się do (dosyć symbolicznej) dymisji (https://www.niedziela.nl/index.php?option=com_content&view=article&id=29638:holandia-rzd-poda-si-do-dymisji&catid=96:temat-dnia&Itemid=187).

W marcowych wyborach Omtzigt, który nie był „jedynką” na liście, dostał ponad 340 tys. głosów, najwięcej ze wszystkich kandydatów, którzy nie startowali z pierwszych miejsc. Coraz silniejsza pozycja Omtzigta w CDA oznacza problemy dla premiera Rutte, który potrzebuje CDA do stworzenia kolejnego rządu.

Słowa „positie Omtzigt: functie elders” wielu komentatorów uznało za dowód na to, że widocznie ktoś – może Rutte? – chce się pozbyć krytycznego posła z sejmu (gdzie Omtzigt czuje się najlepiej) poprzez zaoferowanie mu innej funkcji, np. w rządzie (w myśl zasady: przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów bliżej). Omawianie takich kwestii już na początku rozmów o nowym rządzie uznano za niewskazane. Tym bardziej, że sam Omtzigt, uchodzący za tytana pracy, boryka się teraz z wypaleniem zawodowym i przemęczeniem.

Kłopoty z pamięcią premiera

Ollongren i Jorritsma tłumaczyły, że słowa te były jedynie luźnymi zapiskami, odnoszącymi się m.in. do medialnych spekulacji na temat Omtzigta. Obie przyznały, że nie rozmawiały o tym z premierem. Także Rutte zaprzeczał: nie, nie rozmawiał z nimi o pozycji Omtzigta, nie sugerował, że trzeba mu znaleźć „funkcję gdzieś indziej”.

Tyle, że premier mijał się z prawdą. Pod naciskiem parlamentu ujawniono szczegółowe zapiski protokolantów tych rozmów. Wynikało z nich, że Rutte, Ollongren i Jorritsma całkiem dużo mówili o pośle CDA, zastanawiając się nad tym, czy zrobić z niego ministra, a może marszałka sejmu…

Ujawnienie tych dokumentów było polityczną bombą. Jeszcze dzień wcześniej Rutte z zaprzeczał, by rozmawiał na temat Omtzigta, a dzień później okazało się, że nie dość, że rozmawiał, to była to całkiem długa rozmowa. Także wiarygodność Ollongren i Jorritsmy mocno ucierpiały. Czyżby zbiorowa amnezja trojga doświadczonych polityków? – komentowano ironicznie.

W trakcie czwartkowej debaty parlamentarnej cała trójka przepraszała i tłumaczyła się. Tych rozmów było tak wiele, trudno to wszystko spamiętać, to były ogólne rozważania, zapomniałem, wyleciało mi z głowy, nie kłamałem, ale jedynie nie zapamiętałem… W przypadku premiera był to już kolejny raz w karierze, że nagle „zapominał” o czymś, co mogło mu zaszkodzić, by niewiele później, kiedy już nie miał wyjścia, to „sobie przypomnieć”.

„Doktryna Rutte”

Ta długa, trwająca do nocy debata mogła się okazać polityczną śmiercią premiera, uważali komentatorzy. Oburzenie parlamentarzystów zrobiło się jeszcze większe, kiedy okazało się, że w dniu debaty Rutte dowiedział się o zapiskach protokolantów wcześniej niż reszta posłów (mimo że nie miał do tego prawa). Kto mu przekazał te informacje? Ktoś do mnie zadzwonił, nie prosiłem o te informacje, ale nie powiem kto, bo to kwestia zaufania, lojalności… - tłumaczył Rutte, wzbudzając jeszcze większą irytację parlamentarzystów.

Dla wielu posłów opozycji (choć nie tylko) cały ten ciąg zdarzeń był jednym wielkim skandalem. Premier, który zastanawia się, co by tu zrobić z krytycznym posłem, następnie zaprzecza, że to robił, potem przyłapany na mówieniu nieprawdy nieudolnie się tłumaczy, a w dodatku dostaje „po znajomości” informacje, których nie powinien dostawać i nie chce ujawnić ich źródła.

Część komentatorów i polityków opozycji uznała to za kolejny przejaw tzw. „doktryny Rutte”. Według nich to nie jest odosobniony przypadek, ale immanentna cecha rządów tego polityka. Doktryna Rutte oznacza, że rządzący i wysocy urzędnicy nie informują mediów i opinii publicznej o wewnętrznych dyskusjach i decyzjach, co pozwala im uniknąć odpowiedzialności za błędy, kłamstwa czy afery. To przeciwieństwo transparentnych, otwartych na krytykę rządów – uważają przeciwnicy premiera.

Odrzucone wotum nieufności

Debata zakończyła się dwoma głosowaniami. Pierwsze dotyczyło uchwały potępiającej zachowanie premiera. Uchwała uzyskała większość – zagłosowały za nią wszystkie partie, z wyjątkiem VVD (czyli partii premiera). Ważniejsze było jednak drugie głosowanie, dotyczące wotum nieufności. Mimo werbalnej krytyki postawy premiera ze strony koalicjantów, partie te nie poparły wniosku o wotum nieufności. Rutte, przynajmniej na papierze, ocalał, ale jego pozycja jest mocno osłabiona.

W piątek premier otrzymał kolejny cios. Lider Unii Chrześcijańskiej CU Gert-Jan Segers powiedział, że jego partia rozważy wejście w kolejną koalicję rządową z VVD tylko pod warunkiem, że to nie Rutte będzie premierem. Obecny, kończący urzędowanie rząd, to właśnie koalicja VVD-CDA-D66-CU. Także w nowym sejmie taka koalicja miałaby większość i wydawała się dosyć prawdopodobna. Bez CU pole manewru premiera Rutte jest mocno ograniczone.

Pikanterii całej sytuacji dodał fakt, że Unia Chrześcijańska ogłosiła swe stanowisko w Wielki Piątek. „To ukrzyżowanie Marka Rutte”, mówili złośliwi. VVD stanęło w obronie lidera i zapowiedziało, że nie zamierza zmieniać kandydata na premiera. To Rutte od ponad dekady jest szefem rządu, to on jeszcze kilka tygodni temu odniósł kolejne wyborcze zwycięstwo i to on powinien stanąć na czele kolejnego rządu, uważają liberałowie.

Dużo szumu, a zostanie po staremu?

Wielkanoc będzie „czasem namysłu”, mówili przed świątecznym weekendem liderzy wielu holenderskich partii. Mamy pandemię, recesję, stoją przed nami olbrzymie wyzwania (kryzys klimatyczny, brak mieszkań), a tego rodzaju polityczne gierki jedynie podkopują zaufanie obywateli do rządu i parlamentu, dodawali.

We wtorek, już po zakończeniu przerwy świątecznej, także Rutte po raz kolejny zapewniał, że zależy mu na „odbudowie zaufania obywateli do polityki”. Tylko czy przyłapany na „mijaniu się z prawdą” szef rządu w tym pomoże? – odpowiadała opozycja.

– Jeśli pan znowu zostanie premierem, ludzie pomyślą: a więc można kłamać i nie ponosić konsekwencji – powiedział w trakcie wtorkowej debaty Geert Wilders, lider PVV. Szefowa socjalistów (SP) Lilian Marijnissen dodała, że Rutte jest „przeszkodą w szybkim powstaniu nowego rządu”.

Rzeczywiście wiele wskazuje na to, że może to długo potrwać. Ale to nie pozbawione zdolności koalicyjnych PVV i SP będą decydować o tym, kto zostanie premierem. Kluczowe znaczenie mają potencjalni koalicjanci VVD. Liderzy D66 i CDA co prawda ostro skrytykowali postawę premiera, ale na zdecydowaną deklarację, że nie zgodzą się na premiera Rutte, się nie zdecydowali. Niewykluczone więc, że kiedy rząd w końcu zostanie powołany, to na jego czele ponownie stanie „teflonowy i niezatapialny” Rutte.

07.04.2021 Niedziela.NL // fot. Gabriel Petrescu / Shutterstock.com

(łk)


Komentarze 

 
-2 #2 Gaga 2021-04-09 16:28
To był temat dnia, ale kilka dni temu....
Cytuj
 
 
+10 #1 Asham 2021-04-07 12:28
Znowu wielkie nadęcie i male pier....cie.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki