Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: W oczekiwaniu na wynik TEGO testu (cz.154)

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


W oczekiwaniu na wynik TEGO testu

Historia, którą pragnę dziś opowiedzieć, swój początek ma tydzień temu w sobotę wieczorem. Właśnie wtedy mój syn zaczął pociągać nosem i narzekać, że boli go gardło. W niedzielę w ruch poszły chusteczki higieniczne. Wykorzystałam wszystkie znane mi domowe sposoby, ale katar nie chciał ustąpić. W poniedziałek syn miał ważne spotkanie, ale zaczął przebąkiwać, że chyba będzie musiał je odwołać. Wiedział, że mama jednej z osób, z którymi miał się spotkać, choruje na jakąś immunologiczną chorobę. Wolał nie ryzykować. Odwołał. No, ale pozostała kwestia studiów, na zajęciach należy być, nie ma taryfy ulgowej, no chyba, że ma się koronę. Przy najdrobniejszych wątpliwościach powinno się więc wykonać test. Przynajmniej do tego namawiają wszystkie organizacje związane z niderlandzką służbą zdrowia.

Nie było wyjścia, po krótkiej rodzinnej naradzie, postanowiliśmy, że zrobimy ten test. Ok, ale jak to działa? Na szczęście w Internecie można odnaleźć odpowiedzi na każde dręczące pytanie.

Na stronie https://www.rijksoverheid.nl/onderwerpen/coronavirus-covid-19/testen/afspraak-maken , znaleźliśmy informacje, jak online można się umówić na wykonanie testu na Covid-19. Strona wskazała nam miejsce, do którego mamy się udać. O zgrozo! Ponad 40 minut jazdy samochodem. Ponoć, aby uniknąć takiej wyprawy, lepiej umawiać się telefonicznie. Wtedy jest szansa, że test zostanie wykonany znacznie bliżej miejsca zamieszkania. Dowiedziałam się, że dzwoniąc, należy uzbroić się w cierpliwość, bo czekanie na linii może się bardzo przedłużać.

Uwaga, aby się umówić telefonicznie, należy podać nie tylko imię i nazwisko, ale również numer BSN. Jeśli umawiamy się online, potrzebny nam będzie kod DigiD (www.digid.nl).

W weekend przeczytałam wiadomość umieszczoną na Instagramie przez Ryana Reynoldsa (znany amerykański aktor), który podzielił się wrażeniami po zrobieniu testu, pisząc, że patyczek jest tak głęboko wsadzany do nosa, że jego końcówka łaskocze nasze wspomnienia z dzieciństwa. Już po teście, mój syn powiedział, że nie było aż tak źle, ale do przyjemnych doświadczeń tego nie zaliczy. Pobrano mu wymaz z nosa i z gardła.

Na wykonanie tekstu czeka się dwa dni, na wyniki kolejne dwa. Czekanie, czekaniem, ale według zasad, również wszyscy członkowie rodziny muszą odwołać wszelkie spotkania i siedzieć w domu, aż będziemy wiedzieć, jakie są wyniki. Dla mojego męża i dla mnie nie był to duży kłopot, bo i tak pracujemy z domu, ale nasza córka przez te cztery dni nie mogła chodzić do szkoły. Znów uczyła się przed komputerem. Zadzwoniliśmy do jej szkoły, wyjaśniając, jak wygląda sytuacja i nikt nie robił żadnych problemów a w dzienniku elektronicznym pojawiła się informacja, że nasza nastolatka jest objęta kwarantanną. A co z katarem syna? Już następnego dnia zaczął ustępować. W sumie jeszcze przed wynikami poczułam się spokojniejsza, ale mimo wszystko nie mogłam odpędzić od siebie myśli, że przecież u tak młodych osób, korona może mijać prawie bez objawów, może tak jest również w jego przypadku?

Sytuację pogorszyło to, że dzień po teście syna również mnie zaczęło boleć gardło.
- Mamo to są wszy! - oznajmiła moja córka.
Patrzyłam na nią w osłupieniu, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Jakie wszy? O czym ty mówisz?
- No wiesz, jak ktoś mówi o wszach, to zaraz zaczyna cię swędzieć głowa. Tak samo jest w tym przypadku. Ciągle myślisz o tym, że to może być korona, że możemy być chorzy i zaczynasz się gorzej czuć. - Wyjaśniła i zakaszlała. Nastrój mi się nie poprawił.

Wyniki miały być znane w ciągu 48 godzin, jednak już następnego dnia po teście dowiedzieliśmy się, że wynik jest negatywny. Wiadomość otrzymaliśmy kilka minut po godzinie jedenastej wieczorem. Muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą.

Najbardziej frustrująca jest jednak świadomość tego, że przecież teraz każde z nas regularnie będzie pociągać nosem. To ta pora roku, nic na to nie poradzimy. Czy to oznacza, że za każdym razem będziemy musieli robić te testy a potem czekać i się zastanawiać? No, ale nie robić też nie można, bo co jeśli…

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka





20.09.2020 Niedziela.NL

(as)


Komentarze 

 
+3 #1 Bart 2020-09-21 17:58
Oj Boze Boze, wiadomo ze jak czekasz na chorobe to ona przyjdzie. Corka dobrze powiedziala,to sa WSZY caly ten Covid.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki