Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Szkolne zakupy, (cz.151)

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

W ubiegłym tygodniu wspomniałam, że podczas naszej kolejnej, porannej kawy napiszę nieco więcej o tym, jak wyglądają szkolne zakupy w Holandii. Z przyjemnością wrócę dziś do tego tematu. Tutaj, podobnie jak w Polsce, rodzice i dzieci chwilę przed końcem wakacji muszą udać się na poszukiwanie niezbędnych do szkoły przedmiotów. Zazwyczaj mowa tu o materiałach papierniczych, ale nie tylko.  Na pierwszy rzut oka zakupy zakupom są podobne, jednak bardzo szybko można dostrzec sporo różnic.  

Zakupy wyglądają inaczej, gdy dzieci chodzą do szkoły podstawowej i inaczej, gdy uczęszczają do szkoły średniej. Młodsi uczniowie muszą nabyć nowy piórnik, śniadaniówkę, bidon lub butelkę na napoje oraz plecak. Czasem kupują nową gumkę do mazania, kilka pisaków i kredek. To wszystko! Resztę niezbędnych rzeczy dzieci otrzymują w szkołach. Nie noszą książek ani zeszytów, ponieważ wszystko zostaje w szkole. Nawet ten nowy piórnik przez cały rok leży w szufladzie ich stolika. W torbach przez osiem lat noszą tylko jedzenie i picie.

Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy młody człowiek zaczyna naukę w szkole średniej. Wtedy podczas wakacyjnych zakupów należy nabyć już znacznie więcej. Kupujemy przeróżne zeszyty, w formatach A5 i A4, kołozeszyty, skoroszyty, segregatory i zwykłe teczki papierowe. Dzieci muszą jeszcze zaopatrzyć się w kalkulator - szkoła podaje dokładne informacje, jaki ma on być.

Również w szkołach średnich nie trzeba kupować podręczników, z wyjątkiem atlasu świata, o którym wspomniałam w ubiegłym tygodniu. Wszystkie książki uczeń dostaje ze szkoły… to znaczy nie do końca dostaje, raczej wypożycza. Większość podręczników nasza pociecha musi pod koniec roku zwrócić w nienaruszonym stanie. Uczeń otrzymuje wiadomość, którego dnia i o jakiej godzinie ma się stawić po książki. W tym roku wyglądało to inaczej. Z pewnością z powodu pandemii szkoła doręczyła wszystkim uczniom podręczniki pocztą.

A jeśli już idziemy na szkolne zakupy, to gdzie? Oczywiście do Hemy. To sieć sklepów, która jest znana chyba każdemu mieszkańcowi Holandii. Moja córka i ja uwielbiamy ten sklep. Przede wszystkim, ponieważ można tam nabyć praktycznie wszystko a asortyment jest jedyny w swoim rodzaju. Wszystko jest jak to mówią w Holandii eigen merk, czyli swoja marka, swój produkt.

Wybieramy się tu nie tylko w poszukiwaniu artykułów papierniczych. Kupujemy w Hemie właściwie wszystko, począwszy od artykułów spożywczych, przez odzież, pościel aż po kosmetyki a nawet części do rowerów.  No i oczywiście nie można zapomnieć o tortach. W większości niderlandzkich domów, podczas urodzin serwuje się wypieki z Hemy – smaczne i niedrogie. Wiele osób twierdzi również, że wędzona kiełbasa (rook worst) z Hemy jest najlepsza w Holandii.

Ten sklep jest również pierwszym miejscem, do którego idę, gdy wśród znajomych lub w rodzinie przyjdzie na świat maleństwo i potrzebuję prezentu. Odzież dla niemowląt jest tam po prostu piękna!

Pisząc ten tekst dowiedziałam się, że pierwszy sklep Hema otworzono 4 listopada 1926 roku na ulicy Kalverstraat 170 w Amsterdamie. Sklepy Hemy znajdują się nie tylko w Holandii. Zakupy mogą w nich robić również mieszkańcy Belgii, Niemiec, Luksemburga, Francji, Hiszpanii, Anglii, Austrii oraz Emiratów Arabskich. W tych dwóch ostatnich krajach jest zaledwie kilka sklepów. Obecnie sklepów Hema jest prawie 800 i znajdują się one w 9 krajach na dwóch kontynentach.

Sklepy znane są również ze swoich kawiarenek, w których można napić się kawy i zjeść małe co nie co.

Na koniec może jeszcze wrócę do zeszytowych tematów i wspomnę o jednej ciekawostce. W Holandii dzieci prawie w ogóle nie używają zeszytów, które znamy z naszej edukacji w Polsce.

Te, które my znamy z języka polskiego, czyli w trzy linie, dzieci używają tylko na początku edukacji do nauki pisania. W kolejnych latach używane są już tylko takie z podwójną linią. Do przedmiotów ścisłych nigdy nie używa się zeszytów w znaną nam małą, pięciomilimetrową kratkę, tylko w znacznie większą, centymetrową.

Nasze szkolne zakupy już za nami, następnym razem do Hemy wybierzemy się w poszukiwaniu kubków i nowych ręczników kuchennych.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.



30.08.2020 Niedziela.NL

(as)

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki