Ciepłe myśli na holenderską niedzielę: Jakby Ci anioł sikał na język (cz.146)

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Jakby Ci anioł sikał na język

Zdania na temat tego, co w nauce języka niderlandzkiego jest najtrudniejsze są podzielone. Jedni uważają, że największym wyzwaniem jest gramatyka, szczególnie konieczność używania w piśmie i mowie niderlandzkiej rodzajników, które w języku polskim nie występują. Gdzie użyć „de” a gdzie „het”? No i jest jeszcze „een”? Nie wspomnę już nawet o słówku „er”, które wydaje się być całkiem zbędne, ale ta zbędność jest złudna.

Inni twierdzą, że to wymowa w języku niderlandzkim jest najtrudniejsza. Oczywiście na prowadzenie wysuwa się „g”, które wymawia się jak „h”, ale nie takie zwykłe, a bardzo charczące i trzeszczące. No i jeszcze te dyftongi! Sporo czasu zajmuje nauczenie się wymowy „ei” „ui” i „ou”. Można powiedzieć, że trzeba nad tym popracować zanim „ma się je pod kolanami”. No właśnie! Dla mnie najtrudniejsze w języku niderlandzkim są powiedzenia, związki frazeologiczne i idiomy. Wyzwanie jest ogromne, ponieważ Holendrzy używają ich nagminnie.

„Iets onder de knie krijgen”, czyli, że coś dostaje się pod kolanami oznacza, że to coś zaczyna się rozumieć, ma się już w miarę opanowane. Zacznijmy jednak od początku.

Być może Czytelnicy portalu Niedziela.nl pamiętają jeszcze mój tekst o nastolatkach? Pisałam tam o powiedzeniu „iemand achter het behang kunnen plakken”, co dosłownie oznacza „móc kogoś zatapetować”. Dziś chcę tylko w zarysie, pokazać, że aby używać powiedzeń, nie wystarczy znać słownictwa w danym języku, ponieważ dosłowne tłumaczenie niewiele wyjaśnia. Tak, jak w tym z tapetą, nie chodzi o remont domu a o to, że ma się kogoś już tak dość, że nie chce się go więcej widzieć.

Bardzo często mieszkańcy Holandii używają powiedzenia „niets aan de hand”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „nic na ręce”, ale używa się go, gdy chce się drugiej osobie przekazać, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku.

Moimi ulubionymi idiomami są chyba dwa, piszę chyba, bo jeśli zastanowiłabym się dłużej znalazłabym z pewnością ich znacznie więcej. Bardzo lubię powiedzenie, że ktoś ma zielone palce „groene fingers hebben”. Nazwiemy tak osobę, która ma talent do opiekowania się roślinami. Z pewnością Czytelnicy znają, kogoś takiego, lub może sami posiadają zielone palce. To osoby, którym rośliny zawsze pięknie rosną, kwiaty cudnie kwitną a krzewy i drzewa każdego roku bogato obradzają owocami.

Innym powiedzonkiem, które lubię jest „helaas, pindakaas”. Zastanawiam się, jak je przetłumaczyć. Oczywiście dosłowność nie wiele powie, bo cóż można wydedukować z „niestety, masło orzechowe”. Mówi się tak, gdy coś się nie udało, ale się tym za bardzo nie przejmujemy, coś jak - „no szkoda”, z lekkim wzruszeniem ramion. Dlaczego masło orzechowe? Nie mam pojęcia? Być może, ponieważ się rymuje.

Nieraz słyszałam, jak Holendrzy używali powiedzenia „Nu komt de aap uit de mouw”, które można przetłumaczyć, jako „ Teraz wychodzi małpa z rękawa”. Wielu obcokrajowców, którzy pierwszy raz słyszą te powiedzenie, nie rozumie, co rozmówca ma na myśli. Pewnie podobnie dzieje się, gdy ktoś uczy się języka polskiego i nagle usłyszy stwierdzenie, że „wyszło szydło z worka”. Oba oznaczają to samo – prawda wyszła na jaw.

Bardzo podoba mi się również powiedzenie „Achteraf kijk je een koe in z’n kont”. Od razu przepraszam za użycie nie najładniejszego słowa, ale „kont” to „dupa”. W dosłownym tłumaczeniu, powiedzenie to oznacza, że „po fakcie patrzysz krowie w dupę”. Używa się go w sytuacjach, gdy żałujemy, jakiegoś wyboru, ponieważ teraz już wiemy, że nie był najlepszy. Wiemy to jednak, bo coś się już wydarzyło. Wcześniej nie mogliśmy tego przewidzieć.

A co z powiedzeniem „Langs de straat van straks komt men aan het huis van nooit”? W tym przypadku, chyba z dosłownego tłumaczenia można się domyślić, co ono oznacza. „Przy drodze >>wkrótce/późniejnigdy<<”. Oznacza to, że z obietnic, że coś się zrobi potem, później, kiedyś, bardzo często nic nie wychodzi. To takie obietnice bez pokrycia.

A co z tytułem dzisiejszego felietonu? Otóż, gdy przygotujemy dla Holendra coś smacznego, możemy usłyszeć, że to tak, jakby ci anioł na język sikał – „Alsof er een engeltje over je tong piest”, – czyli po naszemu – „niebo w gębie”. To ogromny komplement.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka



26.07.2020 Niedziela.NL

(as)


Komentarze 

 
0 #1 Jagoda 2021-11-11 15:14
Dziś przypadkowo przeczytałam twój felieton.
Swietny.Uderzyłaś w sedno.Też uważam,że idiomy, przysłowia, zwroty frazeologiczne są w holenderskim prawdziwym wyzwaniem. Mieszkam tu 30 lat i mimo bardzo dobrej znajomości języka wciąż się ich uczę.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki