Ciepłe myśli na niedzielę: Narodziny – nowy początek, cz.112

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Narodziny – nowy początek

W ubiegłym tygodniu zostałam zaproszona przez znajomą na kraamvisite. To jedna z niderlandzkich tradycji związanych z narodzinami dziecka. W sumie stwierdzenie „zostałam zaproszona” nie jest precyzyjne. Tak naprawdę człowiek się na taką wizytę wprasza, zapytując mamę maleństwa, kiedy można przyjść, aby pogratulować przyjścia na świat nowego człowieka. Patrzyłam na tę kruszynkę, której zaledwie kilka dni wcześniej jeszcze tu nie było i znów pomyślałam, jak szybko mija czas. Żyję w przekonaniu, że moje dzieci niedawno jeszcze były tak maleńkie, a potem zdaję sobie sprawę z tego, że to „niedawno” to już prawie osiemnaście lat.

Wizyta u nowej istotki zainspirowała mnie, aby zebrać informacje na temat tego, jakie niderlandzkie tradycje wiążą się z tym bardzo ważnym wydarzeniem w życiu prawie każdej osoby. Nie wszystkie są typowo niderlandzkie, ale każda jest w tym kraju kultywowana.

W Holandii z narodzinami dziecka łączy się bardzo wiele zwyczajów. Dziś opowiem o kilku z nich. Opowieść zacznę od kraamvisite. Jest to wyjątkowy rodzaj odwiedzin rodziny, w której na świat przyszło dziecko. Człowiek w jakimś sensie sam się wprasza, ale musi pamiętać, że nie wolno się zasiedzieć. Takie odwiedziny to tylko chwila. Przecież wiadomo, że po porodzie mama jest zmęczona i nie można jej zajmować za wiele czasu. Odwiedzając nie można przyjść z pustymi rękoma. Zawsze należy mieć ze sobą prezent dla dziecka. Tutaj nie obowiązują żadne zasady, ale zazwyczaj przynosi się odzież lub zabawkę. Sklepy sprzedające takie rzeczy, w swoim asortymencie posiadają odpowiednie opakowania, w które można prezent ładnie i łatwo zapakować.

Gdy odwiedzamy mamę z nowo narodzonym dzieckiem możemy się spodziewać, że zostaniemy ugoszczeni beschuit met muisjes. Cóż to takiego? To okrągłe suchary posmarowane masłem i posypane drobniutkimi nasionkami anyżu obleczonymi w cukrową polewę. Z polewy wystają ogonki, stąd nazwa muisjes - myszki. Można je kupić w dwóch kolorach - różowym lub błękitnym. Gdy w supermarkecie w kolejce do kasy stoi przede mną młody mężczyzna i wykłada na taśmę trzy paczki sucharów, kostkę masła i dwa opakowania anyżowych myszek różowego koloru, wiem, że właśnie został ojcem. Urodziła mu się dziewczynka.

Jeśli niebieskie, wiem, że na świat przyszedł chłopiec. Zdarzało się, że w sklepie można było nabyć muisjes koloru pomarańczowego. Działo się to wtedy, gdy na świat przyszły córki króla Aleksandra. Jeśli ktoś lubi smak anyżu, polecam te myszki również jako dodatek to deserów, pycha.

A skąd wiadomo, że na świat przyszło dziecko. Rodzice obwieszczają to na dwa sposoby. Po pierwsze, każdy z dumą dekoruje dom. To rodzaj informowania o ważnym wydarzeniu sąsiadów. Zazwyczaj stawia się w ogrodzie bociana lub przyozdabia okna niebieskimi lub różowymi girlandami. Warto też wspomnieć o tym, że w języku niderlandzkim bocian to ooievaar, a słowo to znaczy jeszcze coś innego. To „przynoszący szczęście”.

Drugim sposobem przekazania informacji o przyjściu na świat dziecka, jest wysyłanie geboortekaartjes, to karty urodzinowe. W Holandii w każdym mieści i miasteczku można znaleźć wiele drukarni specjalizujących się w drukowaniu geboortekaartjes. Gdy rodziły się moje dzieci, drukarnia pożyczyła nam albumy, w których mogliśmy obejrzeć wszystkie karty, które mieli w asortymencie. Pamiętam, jak trudno było podjąć decyzję. Współcześnie z pewnością jest to wszystko już zdigitalizowane i wzory możne wybierać klikając odpowiednią ikonkę w Internecie. Karty przygotowane są jeszcze przed narodzinami dziecka, ale drukowane dopiero po przyjściu maleństwa na świat, bo przecież to przyjście jest najważniejszą informacją. Poza datą i czasem narodzin, w karcie znajdują się również imiona dziecka. W Holandii prawie zawsze nadaje się maluchowi dwa lub trzy imiona, jednego - prawie nigdy. Na karcie widnieje też adres i numer telefonu rodziny. Jeśli chcemy umówić się na kraamvisite możemy zadzwonić a jeśli pragniemy wysłać kartkę gratulującą, wiemy, co powinno widnieć na kopercie. To kolejna z niderlandzkich tradycji. Gdy otrzymujemy kartę z powiadomieniem o narodzinach dziecka, w dobrym tonie jest wysłanie karty gratulacyjnej.

Wspomnę może jeszcze kilka słów o torcie pieluchowym. To jeden z bardzo przydatnych prezentów, który przynosi się na kraamvisite. Są to pozwijane pieluszki, ułożone w kształcie tortu. W środku znajduje się często jeszcze jakiś drobny dodatkowy upominek.

Wymienione w tym artykule tradycje, można kultywować, ale wszystko zależy od tego, czego chcą rodzice maleństwa. To wyjątkowy moment i każdy może celebrować go na swój sposób.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.



01.12.2019 Niedziela.NL

(AS)



Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki