Spoiler alert! Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Archiwum '19

Spoiler alert!

Moja dzisiejsza opowieść rozpoczyna się od szoku, którego doznałam w ubiegły wtorek. W pewnej chwili mój syn całkiem poważnie oznajmił – to jutro cały dzień bez telefonu. Każdy z czytelników portalu niedziela.nl mający nastoletnie dzieci wie, że takie zdanie zostaje wypowiedziane… chwila… nigdy nie zostaje wypowiedziane.    

Gdy to usłyszałam, przestałam pracować i natychmiast chciałam wiedzieć, dlaczego? Dowiedziałam się, że przecież w środę jest premiera nowej części Avengersów i w żadnym razie mój syn nie chce przeczytać albo usłyszeć na portalach społecznościowych spoilerów tego filmu. Tylko w środę, ponieważ obiecałam dzieciom, że we czwartek pójdziemy do kina. Dla mniej wtajemniczonych spoiler to ważna informacja o zakończeniu, lub istotnym wydarzeniu w książce, filmie lub innej opowieści. Czyli coś, czego nie chcemy wiedzieć przed przeczytaniem lub obejrzeniem.

Naprawdę jest to aż tak ważne? Chciałam wiedzieć. Żadnych spoilerów mama, żadnych do czwartku, usłyszałam.

„Avengers: Koniec gry” po angielsku „Avengers: Endgame” to fantastycznonaukowy film akcji stworzony na podstawie serii komiksów wydawnictwa Marvel. Film jest już czwartym z serii Avengers a dwudziestym drugim należącym do tej franczyzy. Opowiada o grupie superbohaterów, wśród których są między innymi Iron Man, Kapitan Ameryka i Hulk, Thor i Czarna Wdowa oraz wielu innych. Część ta była chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku.
Kilka lat temu moje dzieci zaraziły mnie sympatią do postaci Marvela. Za komiksami nie przepadam. Gdy jestem chora, lubię oglądać właśnie te filmy. Nie opowiadam się po żadnej ze stron, dlatego również lubię bohaterów filmów DC. Czasem myślę, że nasz świat desperacko potrzebuje jednego a nawet kilku takich superbohaterów.  Szczególnie, gdy są grani przez takich aktorów jak Robert Downey Jr., Chris Hemsworth czy Chris Evans.

We środę wydarzył się „dramat”. Wieczorem syn był na klasowej imprezie i niektórzy z jego kolegów przyszli już po seansie w kinie i niestety mój syn usłyszał pierwszy ważny spoiler. Przyszedł do domu zmartwiony oznajmiając: chyba wiem, kto w tej części zginie. Ale wam nie powiem, aby nie psuć filmu. Biorąc pod uwagę to, że w poprzedniej części z 2018 roku „Avengers: Wojna bez granic” w języku angielskim „Avengers: Infinity War” Thanos, główny czarny charakter, aktywuje uzupełnioną wszystkimi kamieniami rękawicę, pstryka palcami w wyniku czego połowa życia we wszechświecie przestaje istnieć, żaden wielbiciel gatunku nie miał ochoty na więcej strat.

Film jest wyjątkowo długi, trwa 181 minut, ale to żaden problem. Od początku do końca akcja jest tak wartka, że czas się wcale nie dłuży. Po seansie nie mam wątpliwości już, że dla wielbicieli gatunku będzie to prawdziwa gratka. Natomiast osoby, które nie są fanami, ale lubią tego typu filmy również będą świetnie się bawić. W filmie jest mnóstwo akcji, dużo bardzo zabawnych scen i kilka niezwykle wzruszających.
Od chwili obejrzenia z moją młodzieżą części „Avengers: Wojna bez granic” zastanawialiśmy się, co się może wydarzyć w drugiej części lub może właściwiej byłoby napisać „co powinno się wydarzyć”. Czytaliśmy również teorie znawców tematu i staraliśmy się je dopasować do naszych. Film nas nie zawiódł.  Wiele naszych przypuszczeń się sprawdziło, ale twórcy kilka razy nas zaskoczyli. Do domu wracaliśmy opowiadając o tym, co się wydarzyło w filmie, powtarzając żarty bohaterów i zastanawiając się, co mogłoby jeszcze inaczej się potoczyć, abyśmy byli całkiem zadowoleni z opowieści.

Dowiedziałam się, że teraz nastolatki umawiają się właśnie na ten film i to, że już się na nim było nie ma znaczenia. Dziś mój syn idzie po raz drugi na seans z grupą kolegów z klasy. Jeszcze nie mogą za dużo o tym filmie opowiadać, ponieważ dwóch chłopaków idzie po raz pierwszy i nie chcą znać spoilerów. Czyli na razie – cicho sza.  

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie

28.04.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL