[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Ciepłe myśli na holenderską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie
Agnieszka Steur
Świat w różowych barwach
To jeden z tych tematów, o których, gdy pomyślałam, że chciałabym go przybliżyć czytelnikom portalu Niedziela.nl, od razu pojawiło się pytanie, dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Przecież idealnie wpisuje się on w dział „Typowo Holenderskie”.
Dzisiaj pragnę opowiedzieć o porcelanie, która nosi nazwę Amsterdam Blond. Nie jest jeszcze szerzej znana poza granicami Królestwa Niderlandów tak, jak ta z Delft. Nie wiem, czy wyroby Amsterdam Blond zyskają kiedyś rozgłos równy fajansowi z Delftu, ale w Holandii są bardzo znane i lubiane.
Nie pamiętam, jak wpadłam na pomysł pisania o Amsterdam Blond. Chyba zaczęło się od reklamy książki kucharskiej, która mignęła mi na komórce. Fabryka, produkująca wspomnianą przeze mnie porcelanę, w asortymencie ma znacznie więcej produktów. Nie tylko kubki, talerze i filiżanki. Z Amsterdam Blond można kupić zeszyt, notesy, torby, skarbonki i puszki na ciastka a nawet pościel. Właśnie odkryłam, że teraz w szerokim asortymencie są również książki kucharskie. Wszystko ozdobione bardzo charakterystycznymi rysunkami. Książka zainteresowała mnie nie tylko dlatego, że miała związek z lubianą przeze mnie porcelaną, ale dlatego, że jest bardzo, ale to bardzo różowa. Byłam ciekawa, dlaczego. W pewnym sensie odpowiedzią na to pytanie był już jej tytuł „Delicious pink” – czyli „Różowe pyszności”. Tak, rzeczywiście, wszystkie napoje i potrawy, których przepisy znajdują się w tej książce, są różowe.
Porcelanę Amsterdam Blond polubiłam głównie dlatego, że nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są to przedmioty pełne pozytywnej energii. Na każdej filiżance, każdym kubku i talerzu widnieją wesołe rysunki. Stylem przypominają nieco komiksy, czyli do klasyki porcelanowej zaliczyć ich raczej nie można, ale zdecydowanie takie zdobnictwo wychodzi na przeciw współczesności, a nie zagrzebuje się w przeszłości i jak już wspomniałam, coraz więcej osób uznaje, że ta nietypowa forma zdobienia jest po prostu ładna. Zawsze, gdy piszę felietony, zbieram informacje do książek lub prac badawczych towarzyszy mi kubek Amsterdam Blond pełen gorącej kawy lub herbaty. Jest coś niezwykłego w tym, że taki kubek, na którym widnieją roześmiane twarze i inne kolorowe obrazki, sprawia, że życie staje się przyjemniejsze i wydaje się, że wszystko jest możliwe. Aż trudno jest się nie uśmiechnąć do tak pozytywnego przedmiotu i nie usiąść z większym entuzjazmem do pracy. Nie dziwi więc, że ludzie od wieków lubią otaczać się wyjątkowymi przedmiotami codziennego użytku.
Porcelana z Amsterdam Blond idealnie nadaje się na prezenty i jak się okazuje nie tylko dla pań. Bardzo podoba mi się na przykład zestaw dla „najlepszego taty”. Muszę o tych prezentach pamiętać w związku z nadchodzącym miesiącem. Może podpowiem mężowi i dzieciom, nawiasem mówiąc, bardzo chciałabym dostać porcelanowy dzbanek na herbatę z Blond. Grudzień to przecież miesiąc prezentów i czasem tak trudno wymyślić, co kupić „pod choinkę” naszym bliskim.
Właśnie dlatego dziś chcę opowiedzieć o różowych pysznościach i Blond porcelanie.
Założycielkami firmy są dwie panie Femque van Geffen i Janneke Dröge, które współpracują już od prawie 20 lat. Jak się można domyśleć obie panie są blondynkami (stąd nazwa) i spotkały się w Amsterdamie.
Wybrałam dzisiejszy temat również na fali poszukiwań tego, co pozytywne i optymistyczne. A cóż może być bardziej pozytywnego niż różowa lemoniada, albo różowa słodka babeczka. A w książce przepisów jest znacznie więcej. Jeśli babeczka nie poprawi nastroju, przygotuję różową Pinka coladę, zrobioną na bazie Malibu, której przepis jest banalnie prosty. Różowa lemoniadę można przygotować z herbaty z hibiskusa, z dodatkiem cynamonu, miodu i lemonki.
A co z różowymi babeczkami?
Aby je zrobić, musiałam nabyć 400g masła(potem okazało się, że 150g spokojnie wystarczy), 125g brązowego cukru, 3 jajka, 150g mąki (tej z dodatkiem proszku do pieczenia) 150 g mrożonych malin, nieco różowego barwnika oraz specjalny cukier do przygotowania duszonych gruszek. Och! O tym muszę również kiedyś napisać! Przecież to jedna z tradycyjnych potraw na holenderski świąteczny stół! Cukier już mam, chyba nadszedł czas, aby się nauczyć, jak przygotowuje się takie gruszki.
Wróćmy do babeczek. Piekarnik należy podgrzać do 190 stopni. Zmiksować 150 gram masła z cukrem i dodać jajka, ale nie wszystkie naraz, jedno po drugi. Kolejne dopiero, gdy to poprzednie będzie już dobrze wymieszane z maślaną masą. Mąkę na sitku przesypać do wymieszanej masy i na końcu dodać maliny, które do tego czasu powinny się rozmrozić. Ciasto przełożyć do babeczkowych foremek i piec w piekarniku przez 15-20 minut. Na koniec należy jeszcze zmieszać resztę masła z cukrem pudrem, dodać nieco różowego barwnika i krem gotowy. Przyznam, że tej ostatniej części przepisu nie wykonałam zgodnie z książką. Za tłuste! Tyle masła! Wolę krem mojej roboty na bazie mleka. W końcu nie wszystkich przepisów musimy trzymać się od deski do deski, prawda?ÂÂ Brzegi babeczek dla jeszcze większej różowości można ozdobić cukrem do robienia gruszek.
Jak wyszło? Fenomenalnie i… bardzo różowo.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka
29.11.2020 Niedziela.NL
(as)
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl