Słodkie mikołajki

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Nie mogłam się oprzeć i jeszcze raz wrócę do tematu zbliżającego się święta - urodzin Świętego Mikołaja. Jak już wspomniałam w ubiegłym tygodniu Gość, na którego wszyscy czekają… o niderlandzkich tradycjach z tym dniem związanych można pisać bardzo długo.

Dziś chciałabym skoncentrować się na pysznościach, które łączą się z tym świętem. W sklepach już od dawna można nabyć czekoladowe litery, w wielu rozmiarach i smakach. Teoretycznie tradycją jest, by dziecku darować w prezencie literę, od której rozpoczyna się jego imię. Piszę teoretycznie, ponieważ tak uważają dorośli, dzieci mają na ten temat odmienne zdanie. Okazuje się, że maluchy najbardziej lubią same wybierać literę i zawsze na pierwszy łup padają „W” lub „M”, popularne jest również „S” i „O”. Dlaczego? Wcale nie dlatego, że od tych liter rozpoczynają się ich imiona a ponieważ na zrobienie „W”, „M”, „S” i „O” zużywa się najwięcej czekolady! Najmniej popularne są natomiast „I’ oraz „J” -  to najmniejsze ilości słodkości.

Poza czekoladowymi literami z mikołajkami łączą się jeszcze inne litery zywane  banketstaaf lub boterletter. To już nie cały alfabet a najczęściej „O”, „S” lub „M”. Zrobione są z ciasta francuskiego i nadziane pastą migdałową. Idealny dodatek do kawy. W Holandii sprzedawane są przez cały grudzień, ponieważ to ciasto jest również częścią kulinarnej tradycji świąt Bożego Narodzenia.   

Pisząc o słodkościach Świętego Mikołaja, nie mogę zapomnieć o pepernoten i kruidennoten. Kiedyś, gdy ktoś mówił o pepernoten miał na myśli miękkie nieforemne kostki, natomiast, gdy mówił o kruidnoten, myślał o ciasteczkach w kształcie połowy kuleczki. Z czasem zaczęto używać tych nazw zamiennie.

Obecnie nazewnictwo to podzieliło Holendrów na dwie grupy. Jedna grupa uważa, że peprnoten to coś całkiem innego niż kruidnoten. Druga uważa, że nazwy tych dwóch ciastek można używać zamiennie.

Pozostańmy zatem przy nazwie pepernoten. Ciasteczka w swym składzie mają wiele przypraw korzennych, między innymi cynamon, gałkę muszkatołową, goździki, imbir, kardamon, anyż oraz biały pieprz. Tej ostatniej przyprawie ciasteczka zawdzięczają swoją nazwę ponieważ w języku niderlandzkim pieprz to właśnie peper.

Tradycja tych ciasteczek sięga XVI wieku i w Holandii nierozerwalnie łączy się z Mikołajem i jego pomocnikami, czarnymi Piotrusiami. To oni rozsypują wszędzie ciasteczka. Według tradycji właśnie tak powinno się podawać pepernoten – rozsypywać.

Ciasteczka te oczywiście można kupić w sklepie, ale najprzyjemniejsze jest ich samodzielne pieczenie, nawet nie z powodu smaku a zapachu, który wtedy roznosi się po całym domu.  Dla dzieci to to również wspaniała zabawa.

A zatem do samodzielnego przygotowania pepernoten potrzebujemy; 250 g mąki, 3 g proszku do pieczenia, 125 g masła, 125 g brązowego cukru, 3 g soli, 50 g syropu glukozowo-fruktozowego, 5 g cynamonu, 2 ½ g mielonych goździków, 2 g kardamonu, 1 gram imbiru w proszku.
Jeśli ktoś nie ma cierpliwości, lub ochoty na wyszukanie tych wszystkich przypraw,  może kupić już gotową ich mieszankę. Sprzedawana jest pod nazwą: speculaaskruiden.

Proszę przesiać mąkę i dodać do niej proszek do pieczenia. W garnuszku rozpuścić masło z brązowym cukrem i solą. Wszystko należy mieszać do rozpuszczenia składników. Następnie trzeba wlać masę do mąki i wymieszać wszystko aż do uzyskania konsystencji gładkiej masy. Takie cisto pozostawić do ostygnięcia w chłodnym miejscu. Może sobie postać nawet kilka godzin. Później rozwałkować je do grubości ok. 1cm. Na koniec już tylko wyciąć kółeczka z ciasta, do tego celu można użyć np. kieliszka. Ciasteczka ułożyć na wytłuszczonej blasze i włożyć do nagrzanego do 180 ° C piekarnika na około 15 minut. Gdy będą upieczone odstawić do ostygnięcia a potem już tylko się zajadać.

W wielu szkołach podstawowych dzieci pod okiem nauczycieli pieką pepernoten. Po lekcjach wracają do domu dumne z torebeczką bardzo nieforemnych, ale własnoręcznie wykonanych ciasteczek.

Innym specjałem związanym z Mikołajem jest speculaas. Te korzenne ciastka to wyciśnięte w cieście figurki o dekoracyjnym ornamencie. Wyrabiane są tradycyjnie przy użyciu specjalnych, drewnianych foremek. Same te foremki stanowią interesującą dekoracje w domu, szczególnie takie wyszukane na pchlich targach.

Jeśli mowa o tych ciastkach, niezwykle interesujące są również dywagacje dotyczące pochodzenia ich nazwy. Jedni twierdzą, że pochodzi ona od łacińskiego słowa „speculator”, które oznacza – ten, który widzi wszystko, co równa się greckiemu „epískopos” czyli biskup, co jest przydomkiem Świętego Mikołaja. Inni twierdzą, że nazwa pochodzi od łacińskiego słowa „speculum” czyli lustro. Tłumaczą to tym, że speculaas jest lustrzanym odbiciem ornamentu znajdującego się na drewnianej foremce.

Z dniem Świętego Mikołaja nierozerwalnie łączy się również marcepan. Szczególnie atrakcyjne są słodycze sprzedawane w przeróżnych kształtach, formach i kolorach. Możemy kupić świnki, owoce, warzywa a nawet frytki i pizzę, wszystko zrobione z marcepanu.

Dla dbających o linię, czas poprzedzający dzień Świętego Mikołaja nie jest łatwy.

Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie.



25.11.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL

(as)






Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki