[ENG] By using this website you are agreeing to our use of cookies. [POL] Korzystając z naszej strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas cookies [NED] Door gebruik te maken van onze diensten, gaat u akkoord met ons gebruik van cookies. OK
Wszędzie uśmiechnięci ludzie
Uwielbiam odwiedzać holenderskie stragany. W tym kraju, w dużych miastach, jest kilka znanych targów, które rozstawiono na stałe. Oznacza to, że można je odwiedzać codziennie. Za to w każdym mniejszym mieście i wiosce co tydzień rozstawiane są jednodniowe stragany i najczęściej jakiś plac parkingowy na chwilę zmienia się w mniejsze lub większe targowisko. Właśnie te jednodniowe odwiedzam najczęściej. Zazwyczaj mam niewielką listę zakupową, ale zdarza się również, że wracam obwieszona torbami.
Lubię odwiedzać kram z mięsem drobiowym. Mimo, że u nas w domu nie je się go dużo, jest to jeden z moich ulubionych straganów. Zapach przypraw używanych do drobiu i smażonego mięsa roznosi się po całym targu. Ale to nie zapach mnie przyciąga a pracujący tam ludzie. Jest to firma rodzina i atmosfera wśród tych ludzi panująca jest po prostu niezwykła. Dużą część tylnej ściany straganu stanowią ogromne grille i jestem pewna, że w lecie musi tam być nieprawdopodobnie ciepło, jednak nikt nie wygląda na zniechęconego i nigdy nie widziałam, aby któraś z osób tam pracujących była nieuprzejma dla klientów lub w stosunku do siebie. Sprzedawcy są pełni energii oraz dobrego humoru i od razu widać, że lubią to, co lubią. Zdarzało mi się, że wybierałam się na targowisko w złym nastroju, ale nigdy w takim już do domu nie wracałam.
Często idę na stragan rybny, który przyjeżdża do nas z Volendam. Handlarze tam pracujący są z kolei godni uwagi, ponieważ z klientami rozmawiają po niderlandzku, ale między sobą posługują się swoim dialektem, który właściwie jest już samodzielnym językiem. Piękny przykład dwujęzyczności stosowanej.
Pamiętam jak kiedyś na tym straganie mieli na sprzedaż żywego kraba. To nie była dobra reklama, w każdym razie nie dla mnie. Miałam wrażenie, że to stworzenie patrzyło na mnie z wyrzutem, gdy kupowałam jego morskich pobratymców. Na szczęście krab bardzo szybko zniknął.
Na targu lubię również odwiedzać stragan z roślinami ogrodowymi. Pracuje na nim dwóch starszych panów. Obaj mówią, bardzo często pomrukując, uśmiechają się przy tym przyjaźnie. Zdarza się, że przez te pomruki nie całkiem rozumiem co usiłują przekazać, uśmiecham się więc i ja. Moje zakupy u dwóch starszych panów zawsze kończą się dobrze i kwieciście.
Na koniec zakupów zostawiam stragan z suszkami, tak go nazywam, ponieważ można na nim kupić ususzone… chyba wszystko. Od tradycyjnych śliwek po warzywa i owoce, których nazw nawet nie znam.
Ostatnio na odwiedzanym przeze mnie targu pojawił się nowy stragan, który bardzo ucieszył mnie i moją córkę - z książkami. Można tam nabyć bardzo ciekawe pozycje w przystępnej cenie.
Wśród rozmaitych zapachów i kolorów na targowisku wciąż z różnych stron słychać pokrzykiwania i nawoływania z informacjami co i za ile można nabyć. Co tydzień bardzo podobnie, co tydzień czas wydaje się na chwilę zatrzymywać. Lubię te targowe przedpołudnia i spotkania z pogodnymi ludźmi.
Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie
01.10.2017 Agnieszka Steur, Niedziela.NL
< Poprzednia | Następna > |
---|
Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione
Kat. Tłumacze
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Transport - busy
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl
Kat. Praca
więcej na ogłoszenia.niedziela.nl