Co zrobić, gdy linie lotnicze zniszczą naszą walizkę?

Życie w Holandii

fot. Shutterstock

Po Internecie krąży kilka filmów o tym, jak „traktowane” są walizki przez obsługę lotnisk. Widać na nich, jak pracownicy rzucają bagaże na taśmę, która transportuje je do samolotu, lub jak wyrzucają je z tej taśmy na samochodziki, zawożące bagaże do hali lotniska. Myślałam, że to wybiórcze przypadki i mnie coś takiego nie spotka.

Niestety także mój bagaż został zniszczony. To znaczy, nie wiem, czy również moją walizką rzucano tak, jak na tych filmach, faktem jest, że gdy zdjęłam ją z pasa na lotnisku w Poznaniu, od razu zobaczyłam, że mój bagaż „przeżył ciężkie chwile”. Chcę o tym opowiedzieć, ponieważ być może moje doświadczenia komuś pomogą. W tamtej chwili nie bardzo wiedziałam, co począć a sprawa okazała się bardzo łatwa do załatwienie i miała swoje szczęśliwe zakończenie.

Tak jak wspomniałam, odebrałam moją walizkę, która okazała się mieć paskudne pęknięcia z obu stron. Obawiałam się, że jej zawartość za chwilę wysypie się na ziemię. Zaraz obok pasa dla walizek dostrzegłam mały kantorek, w którym można składać reklamację. Pomyślałam, że „co mi szkodzi, spróbuję”. Miła pani najpierw zważyła moją walizkę, być może chciała wiedzieć, czy nie przekroczyłam dozwolonej wagi. Potem poprosiła o bilet i spisała moje dane. Chciała wiedzieć, gdzie mieszkam na stałe i gdzie się zatrzymam w Poznaniu. Powiedziała, że potwierdza zniszczenie. Dała mi numer telefonu, pod który mam zadzwonić i zgłosić uszkodzenie, podając również numer raportu o zniszczeniu, który ona właśnie mi wydawała. Powiedziała, że ważne jest, abym to zrobiła jak najszybciej, ponieważ w Polsce miałam być tylko kilka dni i ważne jest, aby sprawę załatwić jeszcze przed moim powrotem do Holandii. Trudno było mi uwierzyć, że jest to możliwe.  

Dodam tylko, że przede mną w kantorku był pan zgłaszający podobne zniszczenie, a podczas mojej rozmowy, za mną utworzyła się już spora kolejka. Wygląda na to, że takie sytuacje na lotnisku są na porządku dziennym.

Poszłam za radą pani z kantorka zażaleń i już następnego dnia… zaczęłam dzwonić. Udało mi się dopiero za 9. razem (nie przesadzam). Zachowanie spokoju było trudne, ale się udało. Sama rozmowa była odrobinę dziwna, ponieważ osoba z którą rozmawiałam, nie chciała mnie słuchać, tylko recytowała formułkę. Już po rozmowie stwierdziłam, że w sumie ja mówić właściwie nic nie musiałam. Do osoby, z którą rozmawiałam, dzwonią ludzie, którzy mają podobny problem do mojego, więc to co recytowała pani przez telefon w zupełności mi wystarczyło. Dowiedziałam się, że mam na podany adres mailowy przesłać zdjęcia zniszczonej walizki i jej wymiary. Oni ocenią szkody i dadzą mi znać, czy walizka nadaje się do naprawy, czy do wymiany. Wiedziałam, że tego nie da się naprawić, ale postanowiłam czekać na ich reakcję. Telefonem zrobiłam zdjęcia i wysłałam je na podany adres. Jeszcze tego samego dnia w odpowiedzi otrzymałam link do konkretnej walizki w sklepie z torbami podróżnymi. Razem z linkiem dostałam również zapytanie, czy taka mi odpowiada i prośbę, abym wybrała kolor. Wybrałam i dwa dni później do drzwi zapukał  kurier z przesyłką. To koniec historii mojej zniszczonej walizki.

Mimo, że wróciłam do domu już kilka tygodni temu, wciąż nie mogę się nadziwić, jak łatwo, sprawnie i przejrzyście to wszystko zostało załatwione. Wiedziałam, co, gdzie i jak. Takiej pomocy i serwisu życzyłabym sobie zawsze w sytuacjach kryzysowych.

Proszę pamiętać, że jeśli podczas podróży walizka zostanie zniszczona, należy natychmiast to zgłosić. Nie odkładać na później, ponieważ znacznie trudniej będzie udowodnić, że nasza własność została zniszczona podczas podróży.

Co ważne? Koniecznie musimy zachować wszystkie dokumenty. Bilet oraz wydany na lotnisku protokół. Potem tylko odrobina cierpliwości i problem zostanie rozwiązany.


01.07.2018, Niedziela.NL

(aj)


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki