Polski pianista znów zachwycił Holandię. Tylko ten kaszel…

Archiwum '15

Główna sala Concertgebouw, chwila przed koncertem, fot. Łukasz Koterba

Holenderskie koncerty Krystiana Zimermana po raz kolejny zebrały dobre recenzje w niderlandzkiej prasie. Niedzielny recital w Amsterdamie – w pewnym sensie historyczny w karierze 59-letniego muzyka – niestety został zakłócony przez zakatarzoną, kaszlącą na potęgę publiczność.

Urodzonego w Zabrzu, a mieszkającego od lat w Szwajcarii, Krystiana Zimermana melomanom przedstawiać nie trzeba: 59-letni wirtuoz pianina od zwycięstwa w 1975 r. w Konkursie Chopinowskim uważany jest za jednego z najwybitniejszych żyjących pianistów świata. Amsterdamska publiczność, która 1 listopada prawie w całości wypełniła liczącą 1.450 miejsc siedzących wielką salę Concertgebouw – filharmonii słynącej z idealnej akustyki – doznała szczególnego zaszczytu. Niedzielny recital Zimermana w stolicy Holandii był jego dwutysięcznym oficjalnym występem.

Dwa dni wcześniej 59-letni muzyk zagrał w Eindhoven, a cztery dni wcześniej w Brukseli. Jego recital w całości poświęcony muzyce Schuberta wysłuchać będą mogli jeszcze melomani w Rotterdamie (3.11) i Groningen (4.11). (Więcej na ten temat: TUTAJ). Po koncertach nr 1998, 1999 i 2000 niderlandzkojęzyczna prasa – jak to często bywa w przypadku Zimermana – była zgodna: słynący z perfekcjonizmu mistrz po raz kolejny pokazał swój mistrzowski kunszt.

Recenzent flamandzkiego dziennika „De Standaard”, Tom Janssens, podkreślał wszechstronność 59-letniego pianisty, który oryginalną interpretacją dwóch ostatnich sonat Schuberta rzucił na te utwory zupełnie nowe światło. „Kto przyszedł do filharmonii po romantyczne uniesienia, mógł się zdziwić. Dramatyczny orkan z drugiej części [przedostatniej sonaty Schuberta] brzmiał jak jazzowa interpretacja”, pisał Janssens.

Cornélie Hoendervanger w recenzji opublikowanej przez dziennik „Eindhovens Dagblad” nazwała występ Zimermana w Eindhoven „historycznym koncertem”. W tekście zatytułowanym „Zimerman pokazał magię Schuberta” pisała o polskim muzyku jako o jednym z największych pianistów świata.

Wreszcie amsterdamski koncert Zimermana. Recenzent wpływowego holenderskiego dziennika „NRC” Marlijn Kerkhof chwalił „trafnie elegancką” interpretację ostatniej sonaty Schuberta w wykonaniu Zimermana i napisał, że „nawet jeśli okoliczności mu nie sprzyjają, gra on po mistrzowsku”.

O jakie okoliczności chodzi? Jedną z nich był… kaszel. Kto nawet tylko od czasu do czasu bywa w filharmonii, ten wie, że zakatarzeni słuchacze potrafią zepsuć nawet najlepsze muzyczne widowisko. Sądząc po ilości, częstotliwości i głośności kaszlnięć, jakie serwowała Zimermanowi w niedzielę stołeczna publiczność, sezon grypowy w Amsterdamie uznać można za rozpoczęty. Sam miałem wątpliwą przyjemność siedzenia tuż za jednym z głównych solistów tego irytującego gardlanego koncertu. W trakcie trwającego ok. dwie godziny recitalu mężczyzna produkował kolejne salwy z regularnością szwajcarskiego zegarka, skupiając na sobie uwagę coraz większej części publiczności. I nie tylko jej – zakatarzony słuchacz siedział w pierwszym rzędzie na podium, kilka metrów od fortepianu i Zimermana. Kiedy na chwilę milkł, obowiązki zakłócania jubileuszowego koncertu mistrza przejmowali słuchacze w innych częściach sali, tworząc konkurencyjne dla Zimermana kakofoniczne widowisko wątpliwej urody. Reszta publiczności słusznie mogła poczuć się zirytowana. Nikt nie wydaje chętnie 75 lub 60 euro na słuchanie kaszlu.  

Zimerman, znany z olbrzymiej niechęci do zakłócania jego występów w jakikolwiek sposób (np. robiąc mu zdjęcia lub nagrywając go smartfonem), chyba także poczuł się zirytowany. W krótkiej przerwie pomiędzy dwoma częściami jednej z sonat, w znaczący sposób zakasłał. Być może faktycznie poczuł drapanie w gardle, choć większość publiczności zinterpretowała to – i chyba słusznie – jako ironiczny komentarz do zachowania części kaszlących słuchaczy i lekko się zaśmiała. Początkowo Zimerman robił dłuższe przerwy pomiędzy poszczególnymi częściami, dając grypowiczom okazję do pofolgowania, później jego cierpliwość się skończyła. Mimo długiej owacji na stojąco i oklasków tak głośnych, że po raz pierwszy tego wieczora nie słychać było kaszlu, 59-letni muzyk nie zdecydował się na bis.

Wypada mieć nadzieję, że do Rotterdamu (występ Zimermana 3.11) i Groningen (4.11) epidemia grypy jeszcze nie dotarła. A jeśli dotarła, to że ci najbardziej chorzy – inaczej niż w Amsterdamie – na czas odstąpią bilety zdrowszym znajomym lub krewnym. Zimerman i Schubert na to zasługują.

Plakat przed Concertgebouw, fot. Łukasz Koterba



03.11.2015 Łukasz Koterba Niedziela.NL

Komentarze 

 
+5 #1 xyz 2015-11-03 17:53
Gdyby to pianista był Holender i miejscem wystepu byłaby Polska media by wrzały.Jak tak mozna ,itp Tymczasem jak zawsze im wszystko wypada i jest oduszczane.
Szczere uznanie dla naszego pianisty ,wspaniały wystep!!!,mimo....
Prosimy o wiecej takich osób,bo obraz Polakow jest zdecydowanie zanizony.Media wola pokazywac to co złe o nas i u nas.Nie wiem czym to tłumaczyc,czyzby obawa konkurencji czy nadal zatwardziałe stereotypy dominuja bo to podnosi czyjes ego...
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki