Holenderski dziennik o wędkarzach ze wschodu Europy: „Oni te ryby zabierają i zjadają”.

Archiwum '15

Holenderski dziennik „De Stentor” opublikował artykuł o przybyszach z Europy Wschodniej wędkujących w rzece Berkel i jeziorze Hambroekplas (niedaleko Borculo, prowincja Geldria). Według tamtejszej policji zabierają oni złowione ryby ze sobą, co nie jest dozwolone.  Szef tamtejszego stowarzyszenia wędkarzy jednak ich broni.

To już swego rodzaju tradycja. Od lat co pewien czas niderlandzkie media piszą o wschodnioeuropejskich czy polskich wędkarzach, którzy podobno „opróżniają z ryb” całe jeziora i rzeki. Tym razem tekst na temat wędkarskiego zagrożenie ze wschodu zamieścił lokalny dziennik „De Stentor”. Już sam tytuł („Łowienie ryb, by zapełnić żołądek”) i podtytuł („Policja jest często bezsilna wobec Wschodnich Europejczyków, którzy zabierają ryby z rzeki Berkel i Hambroekplas”) nie pozostawiają wątpliwości: ci imigranci ze wschodu Europy nawet naszych ryb nie zostawią w spokoju!

„De Stentor” przypomina, że w Holandii wędkarze mogą zabrać ze sobą do domu maksymalnie jedną rybę.  Według Daniëla Hartmana z policji regionu Achterhoek-Oost wędkarzy ze wschodu Europy przybywa, szczególnie w weekendy i czwartkowe i piątkowe wieczoru jest ich wielu. Zabieranie (większej liczby) ryb przez Wschodnich Europejczyków, po to by je później w domu zjeść, „zdarza się prawie codziennie”, mówi. Jednak policja rzadko ich karze.

- W chwili, gdy się pojawiamy, mają najczęściej wystarczająco dużo czasu, by schować swoje rzeczy. Jeśli nie popełnili żadnego wykroczenia, nic nie możemy zrobić. Kartę wędkarską mają prawie zawsze. By np. zarekwirować ich rzeczy, musimy przyłapać ich na gorącym uczynku – opowiada Hartman.

Według „De Stentor” dochodzi też do poważniejszych incydentów. W Enschede i Haaksbergen „posunęło się to tak daleko, że dochodzi tam codziennie do bójek wzdłuż brzegu”, opisuje gazeta. – To poważne groźby z użyciem noży, więc radzimy naszym członkom, by nie zwracali uwagi Wschodnim Europejczykom - powiedział gazecie przedstawiciel tamtejszego klubu wędkarskiego.  

Inaczej na tą kwestię spogląda Theo Franssen z miejscowego klubu wędkarskiego w Borculo, który sam również regularnie kontroluje tamtejszych wędkarzy. Według niego nie ma większych problemów ze Wschodnimi Europejczykami.  Przyznaje, że czasami faktycznie zabierają oni złowioną rybę do domu.

- Ale jedną rybę można ze sobą zabrać. Spójrzmy na to tak: my jemy na Boże Narodzenie królika czy zająca, a w Rumunii i Polsce za przysmak uznaje się karpia - cytuje go „De Stentor”. Według niego zbyt szybko i łatwo zaczyna się w Holandii straszyć „Wschodnimi Europejczykami, którzy opróżniają z ryb” tutejsze wody.

Podobnie uważa inny z holenderskich wędkarzy, cytowany przez inny lokalny dziennik, „BN. De Stem”. Zapytany, czy Polacy albo wędkarze z Europy Wschodniej, masowo wyławiają ryby z holenderskich rzek, odpowiedział:

- Jeśli faktycznie się tak dzieje, to jest to bardzo złe. Ale właściwie to w to nie wierzę. Według mnie to wymyślone historie.

09.08.2015 ŁK Niedziela.NL