Dlaczego król Wilhelm Aleksander postawił na Polskę?

Temat Dnia


Nie do Niemiec, Francji czy do Belgii, ale właśnie do Polski udał się król Wilhelm Aleksander ze swoją pierwszą oficjalną wizytą państwową. – Polska to nasz ważny, strategiczny partner – podkreślał w Warszawie towarzyszący monarsze minister spraw zagranicznych Holandii. Dlaczego król wybrał właśnie Polskę?

Wizyta króla Wilhelma Aleksandra (Willema-Alexandera po niderlandzku) w Polsce we wtorek i środę (24-25 czerwca) była jego pierwszą oficjalną zagraniczną wizytą tej rangi od czasu przejęcia przez niego tytułu królewskiego 30 kwietnia 2013 r. Wilhelm-Aleksander został monarchą po tym, gdy abdykowała jego matka, teraz już księżniczka, a wcześniej królowa Beatrycze (Beatrix).

- Często spekulowaliśmy z innymi dziennikarzami zajmującymi się rodziną królewską, który kraj będzie celem pierwszej wizyty państwowej Wilhelma Aleksandra i przyznam szczerze nikt z nas nie wymieniał Polski – przyznał w marcu tego roku, tuż po ogłoszeniu decyzji monarchy o przyjeździe nad Wisłę, Menno Reemeijer, dziennikarz holenderskiej telewizji publicznej NOS.


Najpierw do Polski

Wybór Polski był wielkim zaskoczeniem. Król z żoną, królową Maximą, wyjeżdżał w minionych miesiącach oczywiście już wielokrotnie poza granice Holandii, ale były to wizyty robocze lub tzw. „zapoznawcze”. „Staatsbezoek”, czyli oficjalna wizyta państwowa, to zupełnie coś innego.

Wizyta państwowa ma bardzo ceremonialny i uroczysty charakter. To w dyplomacji wizyta najwyższej rangi. Inaczej niż w przypadku odwiedzin roboczych stroną zapraszającą nie jest rząd danego kraju, ale głowa państwa. Czyli w przypadku Rzeczpospolitej Polskiej – prezydent Bronisław Komorowski.

Fakt, że król Wilhelm Aleksander to właśnie do Polski przyjechał z pierwszą wizytą państwową jest więc bardzo znaczący.

- Wizyta państwowa pary królewskiej podkreśla wagę Polski jako partnera Królestwa Niderlandów i potwierdza silne polityczne, gospodarcze, kulturalne i historyczne kontakty pomiędzy oboma krajami – powiedział jeszcze na długo przed przyjazdem króla do Warszawy ambasador Królestwa Niderlandów w RP, Paul Bekkers.


Dlaczego my?

Sąsiednie Niemcy czy Belgia, bliska Holendrom kulturowo i geograficznie Francja czy Anglia, ważne dla niderlandzkiej gospodarki Stany Zjednoczone czy Rosja – krajów, do których król Wilhelm Aleksander mógł udać się w pierwszej kolejności było wiele. Dlaczego jednak monarcha i jego doradcy postawili na Polskę?

- Czujemy się blisko związani z Polską. W trakcie tych dwóch dni świętujemy dobre kontakty pomiędzy naszymi krajami. – mówił król już w Warszawie, po spotkaniu z prezydentem Bronisławem Komorowskim. – Polska stała się silnym i dynamicznym partnerem i ma wiele do zaoferowania.

- Znaczenie Polski rośnie z roku na rok. Ta wizyta to świetna okazja, by poznać Polskę jeszcze lepiej. – dodał Wilhelm Aleksander. Ale czy tylko ciekawość Polski skłoniła go do wyboru naszego kraju na cel pierwszej wizyty państwowej?

Zapewne nie. Dlaczego więc Polska, a nie Niemcy, Bułgaria czy Brazylia? Interpretacji jest wiele. Przyjrzyjmy się najważniejszym.


POWÓD PIERWSZY: Gospodarka, biznes, eksport.

Towarzyszący królowi politycy i biznesmeni wskazywali na gospodarczy wymiar wizyty. Polska to po prostu duży, rozwijający się rynek w środku Europy, na którym holenderski biznes już wiele zarabia, a zarobić może jeszcze więcej.

- Polska to nasz ważny, strategiczny partner na świecie i ważny partner gospodarczy. Nasz eksport do Polski to obecnie prawie 10 miliardów euro rocznie i z roku na roku jest to więcej. To bardzo ważne dla holenderskiej gospodarki – mówił w trakcie wizyty w Warszawie holenderski minister spraw zagranicznych Frank Timmermans (z socjaldemokratycznej partii PvdA).

Szef holenderskiej dyplomacji był jednym z wielu ważnych polityków i urzędników towarzyszących królowi w trakcie odwiedzin kraju nad Wisłą. Wraz z monarchą do Polski przyleciała liczna holenderska misja handlowa pod kierownictwem minister Ploumen, odpowiedzialnej za handel zagraniczny.

Wśród przedsiębiorców dominowali przedstawiciele firm z takich branż jak energetyka, rolnictwo, przemysł spożywczy, logistyka, transport i gospodarka wodna. Czyli sektorów, w których biznesowe kontakty polsko-holenderskie są największe i mogą być jeszcze intensywniejsze.


Jesteśmy warci 10,600,000,000 euro (dla hol. eksporterów)

W komunikacie na stronie internetowej holenderskiej ambasady przypominano, że w 2012 roku Holendrzy wyeksportowali do Polski towary i usługi o łącznej wartości 8,5 mld euro. Import z Polski również był znaczny i wyniósł w 2012 roku 5,5 mld euro. W rozmowie z niderlandzką dziennikarką król podkreślił, że Holandia jest drugim największym inwestorem w Polsce.

Wedle banku ING holenderski eksport do Polski wyniósł w ubiegłym roku już 9 miliardów euro, a w 2015 r. osiągnie poziom 10,6 mld euro. Bank przypomina, że pomiędzy 2004 a 2013 polski PKB wzrósł w sumie o 41,2 %. W UE tylko gospodarka malutkiej Słowacji rosła w tym czasie szybciej.

Niderlandzkie media podkreślały, że gospodarczo Polska radzi sobie w tych trudnych dla Europy latach całkiem dobrze. PKB rośnie, a wraz z nim znaczenie kraju i jego atrakcyjność dla zagranicznych inwestorów i eksporterów. Ponieważ król sugerował, że zamierza w większym stopniu niż jego matka nadawać wizytom znaczenie praktyczne i biznesowe wybór Polski był logiczny.


Innowacyjnie na stadionie, kolejowo w Swarzędzu

Dla statystycznego Holendra Polska może nie jest krajem najbardziej „sexy”, ale dla niderlandzkiego kupca to interesujący rynek. A zarabianie pieniędzy to dla pragmatycznych Holendrów zawsze ważna motywacja do działań.

Dlatego drugi dzień wizyty nad Wisłą (25.06) zdominowała gospodarka. Na Stadionie Narodowym w Warszawie Wilhelm Aleksander otworzył Polsko-Holenderskie Forum Gospodarcze. Zorganizowano je pod hasłem „Innowacyjność: rozwiązania dla wspólnej przyszłości”.

- Innowacyjność polega na odkrywaniu nowych potencjałów, nowych mocnych stron, to rodzaj przygody. Nauczyliśmy się jak wzbogacająca może być ta przygoda na przykładzie naszej walki z morzem. Nowe podejście do zarządzania w tej dziedzinie uczyniło nas bardziej bezpiecznymi. Ale jednocześnie nasza wiedza jest szeroko wykorzystywana na całym świecie – mówił w stolicy monarcha (cytat za stroną internetową Prezydenta RP, prezydent.pl).

Po południu król wraz z małżonką i towarzyszącymi mu przedsiębiorcami pojechał do Poznania. Uczestniczył tutaj w Forum Współpracy Polsko-Holenderskiej i zorganizowanych specjalnie z tej okazji targach. Zanim monarcha odleciał do Holandii odwiedził również terminal w Swarzędzu, od dwóch lat mogący się pochwalić szybkim, bezpośrednim połączeniem kolejowym z olbrzymim portem w Rotterdamie.


POWÓD DRUGI: Historia, czyli od Bredy do Solidarności

Biznes biznesem, ale co ma się z pieniędzy jeśli żyje się w niewoli? W trakcie wizyty w Polsce nie mogło więc zabraknąć odniesień historycznych. Szczególnie w tak obfitującym w okrągłe rocznice roku 2014.

- W tym roku minęło 25 lat od odzyskania wolności przez Polskę i 70 lat od wyzwolenia Holendrów przez polskich żołnierzy. Wychowałem się na tym. Mój ojciec został w Bredzie wyzwolony przez polskich żołnierzy. Takich rzeczy nie zapomina się do końca życia – mówił w Warszawie minister Timmermans.

Pierwszy dzień dwudniowej wizyty zdominowały właśnie kwestie historyczne i symboliczne. Wilhelm Aleksander i Maxima spotkali się we wtorek (24.06) w Warszawie m.in. z polskimi weteranami, wyzwalającymi siedem dekad wcześniej Holandią spod niemieckiej okupacji.


Król dziękuje polskim weteranom

- Spotkanie z nimi to zaszczyt. Ich osobiste historie podkreślają jak ważna jest wolność – powiedział monarcha. – Zrobiliście wiele dobrego. Bardzo serdecznie dziękuję – dodał w rozmowie z 95-letnim Marianem Słowińskim, najstarszym z żyjących polskich wyzwolicieli Bredy.

- Holenderska wolność jest po części efektem polskiego bohaterstwa. Tego w Holandii nigdy nie zapomnimy – powiedział wieczorem 25 czerwca król.

Dzięki spotkaniu z królem niderlandzka opinia publiczna dowiedziała się więcej o znaczącym udziale polskich żołnierzy z 1. Dywizji Pancernej Generała Maczka w wyzwalaniu (głównie południa) Holandii z nazistowskiej okupacji. I bardzo słusznie, podkreślił dziennik AD.

„Kto mówi o Brytyjczykach, Kanadyjczykach i Amerykanach jako wielkich wyzwolicielach Europy Zachodniej i Holandii zdecydowanie nie może zapominać o Polakach. Zapłacili za to wysoką cenę. Z 16,000 żołnierzy z dywizji generała Maczka w trakcie trwających 10 miesięcy walk zginęło 1,100 z nich, a 3,500 zostało rannych”, napisał Luuk Kortekaas w relacji z Warszawy, opublikowanej przez dziennik AD.

- To było tak miłe, tak wspaniałe. Mogłem opowiedzieć waszemu królowi o tym, czego doświadczyłem w Holandii – AD cytuje słowa wzruszonego Mariana Słowińskiego. – 29 października 1944, dzień wyzwolenia Bredy, to moje drugie narodziny, a Breda to dla mnie, po Warszawie, moje drugie miejsce zamieszkania – mówił szczęśliwy 95-latek.


Pamięć o Sobiborze, docenienie polskiej odwagi

W ciągu pierwszego dnia wizyty Wilhelm Aleksander odwiedził również Muzeum Powstania Warszawskiego. Jak informuje dziennik de Volkskrant, monarcha rozmawiał tutaj m.in. o polsko-holendersko-izraelsko-słowackich planach stworzenia ośrodka pamięci na terenie byłego obozu zagłady w Sobiborze. W Sobiborze zginęło m.in. ok. 34,000 holenderskich żydów.

Na bankiecie zorganizowanym przez prezydenta Komorowskiego w trakcie pierwszego dnia wizyty Wilhelm Aleksander mówił też o historii bardziej współczesnej.

- To, że jestem tu 25 lat od chwili, gdy w tym dumnym i odważnym kraju odżyła demokracja, znaczy dla mnie i dla mojej żony bardzo wiele – powiedział król. – Wolność myślenia. Wolność w dokonywaniu własnych wyborów. Ta wolność jeszcze bardziej zbliżyła Polskę i Holandię do siebie.

Również w wywiadzie udzielonym dziennikarzom w trakcie wizyty (to nowość, królowa Beatrycze unikała takich rozmów przed kamerą) Wilhelm Aleksander podkreślał znaczenie rocznic i kontekst historyczny wizyty.

- Wybór Polski uzasadniony był wieloma przyczynami, między innymi historycznymi: 70. rocznica wyzwolenia nas przez między innymi Polaków czy 25. rocznica pierwszych wolnych wyborów, który odbyły się tu jeszcze zanim został zburzony mur berliński. Do tego 15 lat w NATO, 10 lat w UE – wymieniał król.


POWÓD TRZECI: Naprawić szkody po...

Gospodarka i historia są bardzo ważne, ale na wybór Polski na miejsce pierwszej wizyty państwowej króla Wilhelma Aleksandra wpłynąć mogły również inne czynniki. Oczywiście to tylko spekulacje, ale warto im się przyjrzeć.

...Wildersie

I tak na przykład według części komentatorów wizyta króla w Polsce była próbą poprawy klimatu w relacjach polsko-niderlandzkich po tym, jak zostały one nadszarpnięte przez Geerta Wildersa, lidera populistycznej i antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności PVV. Wilders uruchomił w lutym 2012 roku „portal anonimowych donosów na imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej”. Ponieważ to Polacy stanowią większość z nich inicjatywa ta była nazywana w holenderskich mediach „Polenmeldpunt” – punktem skarg na Polaków.

Wilders był w 2012 r. w koalicji parlamentarnej (ale nie rządowej) z partią VVD premiera Holandii Marka Ruttego. Ze strachu przed utratą parlamentarnej większości szef holenderskiego rządu długo unikał komentowania tej sprawy i zdecydowanego potępienia dyskryminującej inicjatywy Wildersa. Wywołało to wiele negatywnych reakcji: nie tylko w Holandii, ale i w Polsce oraz innych krajach Europy. Szczególnie z Parlamentu Europejskiego napływały głosy oburzenia.

Przyjeżdżając właśnie do Polski z pierwszą wizytą państwową król Wilhelm Aleksander naprawia więc szkody dla relacji polsko-holenderskich wyrządzone przez Wildersa oraz – w pewnym stopniu – przez zbyt zachowawcze i wrachowane zachowanie premiera Ruttego (który nadal stoi na czele niderlandzkiego rządu, choć już teraz w innej koalicji i bez wsparcia Wildersa).

- Wolny przepływ pracowników to wielkie osiągnięcie, ale w praktyce jego konsekwencje mogą mieć daleko idący wpływ na życie ludzi, zarówno w Polsce, jak i w Holandii. Jestem przekonany, że na drodze prowadzonego z szacunkiem dialogu będziemy się [w tych kwestiach – Ł.K.] posuwać do przodu – powiedział w trakcie uroczystego bankietu w Warszawie król Wilhelm Aleksander.

Te dyplomatyczne słowa interpretować można jako zauważenie przez monarchę zjawiska nowej imigracji zarobkowej do Holandii. Oraz jako wezwanie, by mówiąc o ewentualnych problemach z tym związanych, posługiwać się językiem przepełnionym szacunkiem, a nie uprzedzeniami. Znaczący wzrost liczby Polaków mieszkających i pracujących w Holandii miał więc zapewne również wpływ na wybór Polski za cel pierwszej wizyty państwowej.

Król zapytany jednak, czy rozmawiał w Polsce na temat „Polenmeldpunt” („portal donosów na Polaków”) odpowiedział, że nie. – Nawet nie wiem, jak by to [wyrażenie] brzmiało po angielsku czy polsku – dodał ze śmiechem monarcha.

...i Putinie

Wedle jeszcze innej interpretacji wizyta w Polsce miała zatrzeć wrażenie, że Holandia oraz niderlandzka rodzina królewska są zbyt prorosyjscy. Rok 2013 był oficjalnym „Rokiem Holendersko-Rosyjskim”, w trakcie którego doszło m.in. do wizyt Putina w Amsterdamie i Wilhelma Aleksandra z Maximą w Rosji.

Od czasów, kiedy pod koniec XVII wieku car Piotr Wielki trafił na kilka miesięcy do Amsterdamu i Zaandam (o wystawie mu poświęconej – którą odwiedził również Putin – pisałem tutaj: http://www.niedziela.nl/index.php?option=com_content&view=article&id=6144:co-piotr-wielki-robi-w-holandii-i-co-na-to-putin-i-justin-bieber-&catid=96:temat-dnia&Itemid=187) Holendrzy zawsze starali się mieć dobre stosunki z Rosjanami. Wielu niderlandzkich przedsiębiorców wciąż robi dobre interesy z Rosjanami, a holenderscy politycy – zazwyczaj bardzo chętnie mówiący o prawach człowieka i demokracji – w relacjach z Rosją są pod tym względem mniej pryncypialni. Wartości wartościami, ale jakoś trzeba zarabiać.

Rok holendersko-rosyjski zakończył się co prawda katastrofą (z powodu serii incydentów, m.in. antyputinowskich protestów w Amsterdamie, pobicia holenderskiego dyplomaty w Moskwie, zatrzymania rosyjskiego dyplomaty w Hadze czy aresztowania holenderskich działaczy Greenpeace w Rosji), ale mimo to Wilhelm Aleksander – w przeciwieństwie do wielu innych głów państw – pojechał na igrzyska w Soczi. W dodatku spotkał się tam z Putinem i dał się sfotografować z nim „na piwie” (http://www.nieuws.nl/entertainment/20140210/Willem-Alexander-aan-het-bier-met-president-Poetin). Proszę, holenderska rodzina królewska ma jednak jakąś słabość do rosyjskiego „cara”! – pomyślało wielu patrzących na to zdjęcie.

Ponieważ Polska – nie bez powodów – uchodzi w Holandii za kraj z raczej chłodnymi relacjami z Rosją, przyjazd nad Wisłę był dla króla dobrą okazją, by pokazać, że potrafi zachować złoty środek w polityce zagranicznej. Proszę, spotykam się nie tylko z Putinem, ale i z Polakami – zdawał się sugerować holenderski monarcha.

Rosyjskie działania na Ukrainie i ogólne pogorszenie relacji na linii Putin-Zachód mogły w oczach holenderskich obserwatorów jedynie potwierdzić słuszność takiego wyboru. Dziś już zdjęcia z Putinem nie są w modzie, a Polska okazała się ważnym graczem w sprawie tworzenia unijnej polityki wschodniej. Wato więc utrzymywać dobre relacje z oboma krajami.


Król królem, ale Polska żyje taśmami

Na to, że Wilhelm Aleksander z pierwszą wizytą państwową przyjechał właśnie do Polski złożyło się więc wiele czynników. Odwiedziny króla miały znaczenie symboliczne, biznesowe i dyplomatyczne. Problem jednak w tym, że monarcha przyjechał do Polski w trochę nieodpowiednim momencie, czyli w trakcie tzw. „afery taśmowej”. Ponieważ polskie media i opinia publiczna żyły głównie nowymi nagraniami i kryzysem politycznym, relacje medialne z wizyty zeszły w Polsce siłą rzeczy na dalszy plan.

Czy taśmowe zamieszanie wpłynęło również na przebieg rozmów i poruszane tematy? Dziennikarka holenderskiej telewizji NOS zapytała o to ministra spraw zagranicznych Fransa Timmermansa, który towarzyszył królowi.

- Nie zauważyłem tego. Wczoraj zwyczajnie rozmawiałem z Radkiem Sikorskim. Wiem, że w Polsce to teraz bardzo ważna sprawa. Ale kompletnie nie ma to wpływu na tę wizytę państwową. Z ministrem Sikorskim rozmawiałem na ten temat jednak dosyć długo. Dla niego to bardzo przykra kwestia. Opowiedział mi, że spędził sympatyczny wieczór ze znajomym i zapytał, czy gdyby wszystkie moje wypowiedzi z moich sympatycznych wieczorów ze znajomymi zostały nagrane i opublikowane, to czy miałbym w związku z tym problemy. Odpowiedziałem: z całą pewnością! – dodał ze śmiechem minister Timmermans.



26.06.2014 Łukasz Koterba, Niedziela.NL





Komentarze 

 
0 #7 Annetta 2022-12-18 02:14
Superb blog! I'm totally overwhelmed ... Thanks!


You MUST also visit the other superb web site - www.niedziela.be
Cytuj
 
 
0 #6 Marian 2022-10-25 22:47
Król ma coraz więcej polskojęzycznych podwładnych, dawnych Polaków, których dali radę namówić na zakup holenderskiego obywatelstwa i zrzeczenie się polskiego. Czy to są ANTYPATRIOCI albo ANTYPOLONIA?
Cytuj
 
 
0 #5 pioteer 2014-06-30 08:12
Cytuję piotr:
Polska to fajny kraj dla holendrów,Posłowie to sami ludzie których można kupić ,Prywatne spotkania można wliczyć w koszta firmy,Normalny człowiek chce się spotkać .to nie dość że zarabia 1500zł miesięcznie to musi sam zapłacic za obiad,A ci z rządu płacą z nie swoich ,mamy bogaty kraj,stać nas na wszystko.tylko co my tu robimy?




okradamy biednych
Cytuj
 
 
0 #4 bogdan19734 2014-06-29 20:52
Tylko pisać umieją o tym ,A to wolność dla Polaków
Cytuj
 
 
0 #3 piotr 2014-06-29 16:36
Polska to fajny kraj dla holendrów,Posłowie to sami ludzie których można kupić ,Prywatne spotkania można wliczyć w koszta firmy,Normalny człowiek chce się spotkać .to nie dość że zarabia 1500zł miesięcznie to musi sam zapłacic za obiad,A ci z rządu płacą z nie swoich ,mamy bogaty kraj,stać nas na wszystko.tylko co my tu robimy?
Cytuj
 
 
+4 #2 Patriota 2014-06-27 16:36
Król postawił na Polskę bo nikt rzetelny i uczciwy z takimi jak on i rząd holenderski nic wspólnego mieć nie chce!
Tylko ślepy i głupi albo taki który nie miał kontaktu z Holandią nie wie że Polska i Holandia rządzi się takimi samymi prawami. I tu i tam faktycznie rządzi mafia i służące jej barany. Stopień bezprawia w obu krajach sięga zenitu wiec trudno o to żeby rzetelne Niemcy, Francja i inne demokratyczne kraje chciały rozmawiać z czymś takim. No i nie bez powodu w NL tyle biur pracy zatrudniających polskich pracowników a tak naprawdę wysysających z nich pieniądze za pracę. To się nazywa handel ludzmi ale nie w PL i nie w NL.
Cytuj
 
 
+22 #1 Polski wiatrak 2014-06-26 18:28
Strategicznie to temu krolowi Polska daje nowych poddanych.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki