POLSKA/HOLANDIA: Wielkie łapówki Philipsa w śląskich szpitalach

Archiwum

Olbrzymia afera korupcyjna na Śląsku wreszcie znajdzie swój sądowy finał. Trzy miliony złotych łapówek mieli wypłacić przedstawiciele holenderskiego Philipsa dyrektorom śląskich szpitali. Dyrektorzy w zamian tak ustawiali przetargi na aparaturę medyczną, by wygrać mógł jedynie sprzęt holenderskiego producenta.

W rozpoczętej w poniedziałek (13.06) w katowickim sądzie sprawie oskarżonych jest 23 osób. Wśród nich znalazło się 16 dyrektorów i wicedyrektorów śląskich szpitali. Według prokuratury mieli oni pomiędzy 1996 a 2006 rokiem przyjąć w sumie około 760 tysięcy euro łapówek. Afera przetargowa w śląskich szpitalach z Philipsem w jednej z głównych ról to obecnie największa tego typu korupcyjna sprawa w Polsce.

Zróbmy sobie przetarg
Sposób działania był prosty. Szpitale chcące kupić nowy sprzęt zobowiązane były do rozpisywania przetargów. Przed ich rozpisaniem przedstawiciele Philipsa wręczali dyrektorom łapówki w wysokości około pięciu procent ceny sprzętu. Pracownicy szpitalu ustalali w zamian takie wymagania techniczne, by jedynie sprzęt oferowany przez Philipsa mógł je spełnić. I Philips wygrywał kolejne przetargi. Chodziło tu głównie o tomografy, rezonanse magnetyczne oraz urządzenia wykorzystywane w diagnostyce kardiologicznej.

- Dyrektorzy otrzymywali łapówki w wysokości co najmniej pięciu procent wartości aparatury. W niektórych wypadkach oznaczało to kwoty w wysokości kilkudziesięciu tysięcy euro – powiedział mediom Andrzej Laskowski z poznańskiej prokuratury, gdzie przeprowadzano śledztwo w tej sprawie.

Zawsze dbano o to, by osoby odpowiedzialne za przygotowanie przetargu były wtajemniczone w korupcyjny „system”. Jak pisze Dziennik Zachodni, „tylko raz w procedurze przetargowej uczestniczyła osoba spoza grona zaufanych i wówczas, mimo wręczonej łapówki, przetarg skończył się niekorzystnie dla ustawionej firmy”.

Oprócz 16 dyrektorów i wicedyrektorów, wśród oskarżonych znalazło się trzech pracowników Philipsa, odpowiedzialnych za sprzedaż sprzętu medycznego w Polsce. Pozostała czwórka to właściciele małych firm, podejrzani o pośredniczenie w korupcyjnych praktykach na linii Philips-nieuczciwi dyrektorzy.

Wicemarszałek, dyrektorzy, wypchane koperty
Jak informuje cytowany już Dziennik Zachodni, to właśnie zeznania oskarżonych pracowników Philipsa dostarczyły prokuraturze najwięcej wiedzy na temat korupcyjnego procederu. Szpitale, których dyrektorzy zostali oskarżeni, znajdują się głównie na Górnym Śląsku oraz, w mniejszym stopniu, na Dolnym Śląsku.

Oskarżeni o przyjmowanie łapówek dyrektorzy to na Śląsku znane i wpływowe osoby. Jak pisze wspomniany dziennik najbardziej na ustawianiu przetargów miał się wzbogacić były wicemarszałek województwa śląskiego (z ramienia PiS) Grzegorz Sz., będący dyrektorem Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. Prokuratura zarzuca mu przyjęcie łapówek w wysokości ponad 400 tysięcy złotych. Grzegorz Sz. był w tej sprawie już zatrzymany (i tymczasowo aresztowany) w grudniu 2007 roku. Udało mu się wyjść z aresztu przed Bożym Narodzeniem 2007 roku. Wpłacił wówczas 200 tysięcy złotych kaucji. 

Wśród oskarżonych są też szefowie wielkich śląskich szpitali: Wojciech O. (były szef Górnośląskiego Centrum Medycznego w Ochojcu), Włodzimierz M. (dyrektor Szpitala im. Leszczyńskiego w Katowicach), Marek S. (dawny dyrektor szpitala w Sosnowcu Zagórzu) czy Andrzej P. (były dyrektor Szpitala Klinicznego im. Mielęckiego, a teraz dyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego w Katowicach).

Wiadomo od dawna...
Pokazuje to, że sprawa nie jest nowa. Już w kwietniu 2007 roku tygodnik Wprost pisał w tekście „Jak okraść chorych” o wielkiej sieci korupcyjnej splatającej polską służbę zdrowia i związaną z ustawianiem przetargów. W tygodniku można było przeczytać, że proceder ten nie ograniczał się ani do śląskich szpitali, ani do Philipsa.

O holenderskiej firmie zrobiło się jednak głośno, gdy jeden z reprezentujących Philipsa w Polsce sprzedawców zaczął otwarcie mówić o praktykach, które miały zwiększyć sprzedaż medycznej aparatury Philipsa w Polsce. Het Financieele Dagblad podaje nazwisko tego pracownika (Martin Kulig) i przypomina, że zgłosił się on dobrowolnie do wymiaru sprawiedliwości. Tam opowiedział o swojej roli w korupcyjnym procederze. W okresie pomiędzy 2000 a 2006 roku pomagał on dwóm dyrektorom oddziałów Philipsa w wypłacaniu dużych ilości gotówki, która następnie wykorzystywana była w przekupywaniu dyrektorów szpitali na południu Polski. Także dyrektorzy z Philipsa mieli sobie z tych środków przyznawać specjalne „premie”.

- Nie wiem, czy szefostwo w Holandii o tym wiedziało, ale w owym okresie zyski Philipsa w Polsce ze sprzedaży aparatury medycznej były rezultatem kryminalnych praktyk – powiedział Kulig. Oskarżeni przez niego dyrektorzy Philipsa nie chcieli udzielić w tej sprawie komentarza Het Financieele Dagblad. 

Przedstawiciele polskiej prokuratury mówią nawet o specjalnym systemie „rezerw na prowizje”, stosowanym w Philipsie. Informacje te oparte są o zeznania pracownika Philips Medizin Systeme w Hamburgu. Oznaczałoby to, że władze Philipsa świadomie decydowały się na strukturalne korumpowanie osób, mogących zdecydować o kupnie sprzętu tej firmy. Także w księgowości warszawskiego przedstawicielstwa Philipsa miano natrafić na ślady owego specjalnego „korupcyjnego budżetu”.

Polskie prośby, milczenie Holendrów
Rozpoczętą w poniedziałek sprawę zauważono także w niderlandzkich mediach. Między innymi ekonomiczny dziennik Het Financieele Dagblad zwrócił uwagę na słowa przedstawicieli polskiej prokuratury. Polscy śledczy skarżyli się na brak współpracy ze strony holenderskich służb. Na niektóre z polskich wniosków polscy prokuratorzy nie dostali nawet odpowiedzi.

Czekanie na dane z Holandii trwało rzeczywiście długo. Polska prokuratura zwróciła się już w 2008 roku z prośbą o pomoc w sprawie korupcji w Philipsie, ale holenderski wymiar sprawiedliwości pozostawił tą prośbę bez odpowiedzi. Dziennikarze niderlandzkiej telewizji publicznej NOS poinformowali w poniedziałek (13.06), że posiadają dokumenty, które potwierdzają wersję o „milczeniu” holenderskiej strony.

Polskie służby chciały dowiedzieć się, czy w korupcyjne działania zamieszana była także holenderska centrala Philips Medical z siedzibą w Best (okolice Eindhoven). Polacy domagali się, by niderlandzkie służby przeprowadziły rewizję w siedzibie firmy. Gdy po wielu bezskutecznych prośbach ostatecznie do niego doszło, śledztwo polskiej prokuratury było już zakończone. - Kiedy w końcu dostaliśmy informacje z Holandii, udało się nam je jeszcze na czas dołączyć do prowadzonego śledztwa – powiedział jednak w poniedziałek cytowany przez portal nu.nl Andrzej Laskowski z poznańskiej prokuratury.

Fatalne skutki...
Afera może mieć także fatalne skutki dla Philipsa. Europejskie firmy notowane na amerykańskiej giełdzie – zgodnie z amerykańskimi przepisami – mogą być w Stanach pociągnięte do odpowiedzialności za praktyki korupcyjne, nawet jeśli miały one miejsce w całkiem innym zakątku świata. Jak pisze Het Financieele Dagblad w 2008 roku inny światowy potentat branży elektronicznej, niemiecki Simens, musiał zapłacić gigantyczną karę w wysokości 800 milionów dolarów, po tym jak oskarżono go o praktyki korupcyjne w Argentynie, Bangladeszu i Wenezueli.

Dlatego Philips równie mocno co polskiej prokuratury – a może nawet mocniej – obawia się ewentualnych konsekwencji w Stanach. Dlatego też pod wpływem amerykańskiej presji firma zwolniła trzech oskarżonych w Polsce pracowników i rozpoczęła wewnętrzne śledztwo. Środki te mają dać Philipsowi nadzieję na uniknięcie gigantycznych kar, czytamy w Het Financieele Dagblad. 

Zebrane dotychczas dowody pokazują, że Philips także i w innych regionach Polski miał się posługiwać podobnymi praktykami. Także niemiecki oddział Philipsa w Hamburgu – który wówczas odpowiadał za działalność firmy w Europie Środkowo-Wschodniej – miał mieć wiedzę na ten temat. Wszystko to jeszcze bardziej komplikuje sytuacją Philipsa, który nieźle będzie się musiał namęczyć, by wyjść z tej sprawy z twarzą.

Dopiero początek
Pierwsze posiedzenie katowickiego sądu z 13 czerwca było jedynie początkiem procesu, który zapewne szybko się nie skończy. Oskarżonym 23 osobom postawiono w sumie 91 zarzutów. Śledztwo poprzedzające początek rozprawy trwało ponad roku. Posiedzenie Sądu Okręgowego w Katowicach z miało jedynie charakter przygotowawczy. Teraz wszystkie zaangażowane w sprawę strony mają czas na przygotowanie się do rozprawy. Terminy pierwszych rozpraw sędziowie wyznaczyli na 3 października.

Jak informuje m.in. Dziennik Zachodni, oskarżeni dyrektorzy nie przyznają się do stawianych im zarzutów i uważają, że padli ofiarą pomówienia.

Łukasz Koterba, Niedziela.NL

Komentarze 

 
+1 #3 aga 2011-06-20 14:48
dokladnie wszedzie jest korupcaja tylko ze nie wszedzie i nie zawsze wychodzi.
niektorzy robia to tylko bardziej dyskretnie.
Cytuj
 
 
+1 #2 ami 2011-06-20 08:25
... w sumie oni placili a "Polska" brala...
A Holandia korupcyjna jak KAZDY kraj, nie ma kraju bez korupcji...
Cytuj
 
 
+3 #1 Ala 2011-06-20 06:51
A Holandia ponoc taka niekorupcyjna.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki