Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Ciepłe myśli

fot. Shutterstock

Domowe dekoracje na każdą okazję

Halloween już za nami. Jak zawsze święto to minęło prawie niespostrzeżenie. W mieście, w którym mieszkam, dzieci nie chodzą z latarenkami i nie proszą o słodycze. Być może jeszcze ta tradycja tu nie dotarła i może nigdy nie dotrze. Dla mnie święto to kojarzy się głównie z różnorakimi ozdobami, które można nabyć w sklepach na długo przed ostatnim dniem października. Każdego roku kupuję jakiś drobiazgi, które bardziej łączą się z jesienią niż ze strachami. Moje ulubione ozdoby to wszelkiego rodzaju dynie. Od tych wielkich, z których można robić latarnie (jeszcze nigdy żadnej nie zrobiłam), po malutkie dyńki do tworzenia jesiennych aranżacji. Gdy zbliża się to święto, kupuję jeszcze jedną albo dwie doniczki pełne różnokolorowego wrzosu i w domu robi się przytulnie i jesiennie. Nie trzeba wiele, aby atmosfera w pokojach się zmieniła. Kocham w ten sposób „zagracać” nasz dom. Tak, jak ktoś kiedyś powiedział - bardzo lubię rzeczy, które do niczego nie są mi potrzebne.

Każda pora roku, każde święto niesie z sobą coś nowego. Taki dekoracyjny kalendarz. Małym nakładem i prawie żadną pracą można zmieniać to, co nas otacza. Teraz opisując moje Halloweenowe dekorację zdaję sobie sprawę, że właściwie ja je tylko tak nazywam a to właściwie typowo jesienne dodatki. Być może dodałam do nich nazwę tego święta, ponieważ gdy tylko mija, ja już chcę coś w domu zmienić. „Wyrwać kartkę” z mojego dekoracyjnego kalendarza. A co jest następne? Oczywiście Boże Narodzenie. No może słowo „oczywiście” nie jest użyte zbyt trafnie, ponieważ gdy dzieci były małe, kolejnym etapem był przecież Święty Mikołaj. Teraz, gdy są prawie dorosłe, jakoś te święto przestało nas wszystkich dotyczyć i grudzień to choinka, światełka i ciepło rodzinnych spotkań. Ten etap nie zmienia się z wiekiem, zawsze jest ważny.

Dekoracje związane z Bożym Narodzeniem dostępne są w sklepach już od początku października, ale dopiero teraz spoglądam na nie z tęsknotą. Z każdym tygodniem pojawia się ich więcej. W każdym sklepie można dostrzec choineczki, bombki, mikołaje i już sama nie wiem, co jeszcze. Co wśród tych dekoracji jest dla mnie najatrakcyjniejszego? Światełka! Nie wiem dlaczego, ale mam ogromną słabość do tych maleńkich lampeczek.

Kilka dni temu jadąc wieczorem na zakupy zauważyłam, że jeden z moich sąsiadów już świątecznie udekorował swój dom. W dużym pokoju stoi choinka a okna mrugają lampkami. Dla mnie choinka na początku listopada byłaby przesadą, ale rozumiem, że niektórzy już je stawiają w domach. Postanowiłam, że muszę jakoś ulżyć mojej dekoracyjnej potrzebie. Na szafie w dużym pokoju położyłam sznur lampek a na stoliku postawiłam sztuczny kominek. Nie daje ciepła a zamiast drewna pożera baterie, ale tworzy już zimową atmosferę. Szczególnie, gdy za oknem jest tak ponuro. A może dodać coś jeszcze? Tylko co? Wiem! Z radą przyszedł mi pobliski sklep. To jedna z zimowych dekoracji, które odkryłam będąc w Holandii i chyba nigdy sama nie wpadłabym, że właśnie taką rolę może spełniać. Z nieznanego mi powodu, jednym z ważnych elementów dekoracyjnych tego okresu w Królestwie Niderlandów są hiacynty. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam je w sklepie, wydały mi się dziwnym dodatkiem do zimowych wieczorów, ale z czasem przyzwyczaiłam się i stały się czymś naturalnym. A zatem na stole stanie jeszcze taka dekoracja… i na razie dość!

Za jakiś czas z pewnością znów coś dodam. Coś, co nie jest potrzebne, a jednak tak trudno się bez tego czegoś obejść.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

10.11.2019 Niedziela.NL

(as)

Komentarze 

 
0 #1 WLKP 2019-11-10 09:29
Minęło prawie niePostrzeżenie.
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki