Nasza polszczyzna

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

W ubiegłym tygodniu napisałam, że dziś powrócę do tematu niderlandzkich wynalazków oraz, że wspomnę o tym, co wymyślili Polacy, ale po głowie od kilku dni chodzi mi inny temat i chciałabym dziś właśnie na nim się skoncentrować. Do niderlandzkich i polskich wynalazków jeszcze powrócę.

Z pewnością z niektórych moich wcześniejszych tekstów zorientowali się Państwo, że dwujęzyczny rozwój naszych dzieci jest dla mnie niezwykle ważny. 

Niezmiernie istotne jest, aby mówić i pisać o zyskach, które ze sobą niesie dwu – i wielojęzyczność. Ponieważ w Holandii mieszkają dzieci polskiego pochodzenia, które nie znają języka swoich przodków. Dziś ponownie pragnę ten temat poruszyć.

Chcę to zrobić z dwóch powodów, po pierwsze dlatego, że w ubiegłym tygodniu wzięłam udział w Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Polonia i Polacy za granicą”, która odbyła się w dniach 4 i 5 kwietnia 2019 roku w Poznaniu, na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Podczas tych dwóch dni poruszono wiele tematów związanych z dwu- i wielojęzycznością oraz dwu- i wielokulturowością. Kolejny raz przekonałam się, jak ważny jest to temat i że należy o tym rozmawiać i pisać.

Po drugie, chcę poruszyć ten temat, ponieważ pod moim tekstem o dwujęzyczności, który opublikowany został w cyklu „Ciepłe myśli na niedzielę…”, kilka tygodni temu, pojawiły się komentarze, na które chciałabym zareagować.

W owym tekście opisywałam, jak wspaniale młode dwu- a właściwie wielojęzyczne osoby radzą sobie we współczesnym społeczeństwie. Pisałam, że zysk ze znajomości kilku języków może przydać się w najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach.  Kilka osób, które przeczytało ów tekst, podzieliło się na Facebooku swoimi spostrzeżeniami. Niektóre z nich twierdziły, że wychowanie dwujęzyczne nie jest tak ważne, że najistotniejsze jest, aby nasze dzieci mieszkające w Holandii, najpierw poznały język miejscowy. Ktoś napisał, że ze względu na niderlandzką szkołę nasze dzieci muszą najpierw poznać ten właśnie język.

Podkreślenie, że to absolutnie nieprawda jest w tej sytuacji ogromnie ważne. Dla naszych dzieci najważniejsze jest poznanie języka swoich rodziców. Z mojego doświadczenia wynika również, że bardzo rzadko polskim rodzicom, którzy postanowili ze swoimi dziećmi porozumiewać się po niderlandzku w późniejszym czasie udaje się „przejść”, lub może odpowiedniejsze byłoby słowo – „powrócić” do języka polskiego. Najczęściej to język niderlandzki pozostaje już językiem domu.

Potwierdzono to naukowo i to w badaniach przeprowadzanych w wielu miejscach na świecie, że dla rozwoju dziecka najważniejsze jest, aby przyswajało w pierwszej kolejności język lub języki swoich rodziców. Jeśli oboje rodzice są Polakami, dziecko powinno od urodzenia poznawać właśnie język polski, nawet jeśli cała rodzina mieszka w Holandii. W tym kraju dzieci idą do szkoły już w wieku czterech lat, w tym okresie bez kłopotów przyswoją drugi język. Zrobią to zresztą znacznie szybciej, sprawniej i lepiej niż my, dorośli. Ponadto już w wieku dwóch lat mogą uczęszczać do przedszkoli typu peuterspeelzaal i poznawać język niderlandzki.

Dlatego o język niderlandzki naszych dzieci nie musimy się martwić, który bardzo szybko poznają i będą nim władać lepiej niż my. Koniecznym natomiast jest dbanie o ich polszczyznę.

Proszę mi wierzyć, moje dzieci są już prawie dorosłe i od samego początku rozmawiałam z nimi w języku polskim a mimo to, właśnie język niderlandzki stał się ich językiem pierwszym.

Dlatego nie zabierajmy naszym dzieciom języka naszych myśli, naszych emocji i naszych przodków. Dzięki temu w przyszłości będą lepiej rozumiały nie tylko nas, ale i samych siebie. Jeśli nie przekażemy im języka polskiego, zabierzemy im coś bardzo cennego. Zabierzemy im język naszych emocji oraz pozbawimy ich części ich tożsamości. Proszę sobie wyobrazić, gdybyśmy my nie znali języka myśli naszych rodziców. Gdyby nasza mama myślała i czuła w obcym dla nas języku? Dzieci, które nie znają języka rodziców, tracą bardzo wiele, znacznie więcej niż może nam się na początku wydawać.

Od ponad dziesięciu lat zajmuję się problematyką dwu- i wielojęzyczności. W tym czasie rozmawiałam z wieloma osobami, które były wychowane w kilku językach. Wszystkie z nich opowiadają o zaletach wielojęzyczności i żadna z nich nie żałuje tego. Rozmawiałam natomiast z wieloma osobami, które nie poznały języka jednego z rodziców i zdecydowana większość z nich bardzo nad tym ubolewa.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie



14.04.2019 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki