Moja droga do Olandii

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Olga Tokarczuk powiedziała kiedyś, że granice są potrzebne ludziom jak powietrze. Bez granic, każdego rodzaju, nie wiedzielibyśmy, jak żyć; ani kim jesteśmy, ani co mamy do zrobienia. Granice są po to, aby nam pokazać, że istnieją rzeczy, których nie można przekroczyć.

Dopóki nie wyjechałam z Polski potrafiłam to zrozumieć. Teraz, po tylu latach mieszania w sobie i tworzenia nowych granic, sama już nie wiem, jak to jest. Do tych rozmyślań skłoniły mnie warsztaty teatralne, w których miałam ogromną przyjemność uczestniczyć dwa tygodnie temu. Odbyły się one w Szkolnym Punkcie Konsultacyjnym w Hadze. To było niezwykłe przeżycie, pod wieloma względami.

Może zanim o nich napiszę, wyjaśnię czytelnikom nieznającym SPK-ów, czym są te szkoły. Szkolny Punkt Konsultacyjny - to niezwykła szkoła. W Holandii istnieją tylko dwie takie placówki. Uczniowie, którzy mieszkają w Hadze i w pobliżu oraz w Brunssum i okolicach, mają szansę uczęszczać do polskich szkół działających przy polskiej ambasadzie. Zajęcia odbywają się raz lub dwa razy w tygodniu. SPK jest polską instytucją oświatową i podlega Ministerstwu Edukacji Narodowej. Szkoły tego typu realizują uzupełniający program nauczania z poszczególnych przedmiotów w oparciu o ramy programowe dla uczniów polskich, uczących się za granicą.  

Dwa tygodnie temu do szkoły SPK w Hadze przyjechali z Wałbrzycha, na warsztaty dramowe, pedagożka teatralna - Dorota Kowalkowska i aktor - Ryszard Węgrzyn. Na co dzień pracują w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu.

Podczas warsztatów pomagałam aktorom i uczniom  oraz miałam przyjemność być obserwatorem. Dzięki niesamowitej polonijnej młodzieży, która przyszła na spotkanie, niezwykle trudno było pozostać tylko widzem. Bardzo szybko emocje tych młodych ludzi wciągnęły mnie i stałam się częścią tego spotkania. Słuchałam z przejęciem o czym mówili  uczestnicy a podczas tych kilku godzin bardzo wiele  się  nauczyłam.

Jeszcze przed warsztatami, gdy usłyszałam ich tytuł, byłam zachwycona. Dorota i Ryszard przygotowali dla młodzieży ćwiczenia, kreatywne działania oraz tematy rozmów, pod wspólnym tytułem „Droga do Olandii”. Czym jest Olandia? No właśnie, odpowiedzi na to i na wiele innych pytań, wspólnie z artystami, szukała młodzież z Hagi i okolic.

Pozornie to takie proste: Poland i Holland – gdy wypowiemy te słowa, usłyszymy, że różnią się tylko jedną głoską. Często, gdy mówimy I’m from Poland, ludzie słyszą Holland. Dla nich ta „różnica” może być niesłyszalna. Wydawałoby się, że to tak niewiele. Jednak każdy Polak mieszkających w Holandii wie, że ta jedna litera tworzy ogromną różnicę. Są wśród nas rodacy, dla których tylko te różnice mają znaczenie.

Aktorzy pragnęli usłyszeć, czym jest i jaka jest droga do Olandii dla uczniów. Wspólnie skoncentrowaliśmy się nad tym, co nas dzieli i co łączy. I już po chwili ćwiczeń uczestnicy odkryli, że granica między tym, co wspólne a tym, co obce nie zawsze jest wyraźna, ponadto dla każdego przebiega ona w innym miejscu.

Niezwykle zabawne było ćwiczenie, podczas którego młodzi ludzie musieli się ze sobą porozumiewać, używając tylko samogłosek. Na początku wydawało się to prawie niemożliwe. Jednak po kilku próbach i przy pomocy Doroty i Ryszarda, można było usłyszeć rozmowy pełne emocji. Można było zrozumieć o czym rozmawiają młodzi ludzie z tonu głosu i gestykulacji.  

Byłam pod ogromnym wrażeniem emocji, które w tych młodych ludziach buzują. Sama jestem mamą dwójki nastolatków, ale moje dzieci urodziły się w Holandii i inaczej patrzą na ten kraj oraz inaczej postrzegają Polskę. Przekonałam się, że nierzadko młodzi ludzie, którzy tu przyjechali już jako starsze dzieci (od około 8 roku życia wzwyż) bardzo szybko postrzegają to miejsce jako wrogie.

Niezwykle duże wrażenie wywarły na mnie ćwiczenia dotyczące uprzedzeń. Młodzi ludzie przedstawiali scenki mówiące o tym, co Polacy myślą o Holendrach i co Holendrzy myślą o Polakach.

W trakcie warsztatów padły pytania o przyszłość. Niektórzy z cudowną młodzieńczą szczerością odpowiadali, że nie mają pojęcia, gdzie będą. Inni deklarowali bardzo zdecydowaną chęć powrotu do Polski, jeszcze inni mówili, że pozostaną tu w Holandii. Byli również i tacy, którzy twierdzili, że to miejsce jest niczym stacja, że są w nim przez chwilę, by w niedalekiej przyszłości znów ruszyć przed siebie.

Bardzo poruszyły mnie wypowiedzi młodych Polaków, którzy mówili, że ich rodzice nadal, po tak długim pobycie w Holandii, nie znają miejscowego języka a młodzi w różnych, nierzadko trudnych dla nich sytuacjach, pełnią rolę tłumaczy swoich rodziców. Nie mogą być dziećmi, którymi ktoś się opiekuje, ponieważ sami muszą roztaczać opiekę.

W pewnej chwili aktorzy zaprosili młodzież na scenę. Była na niej naklejona papierowa taśma, symboliczna granica między Polską a Holandią. Szczerość młodych ludzi pokazała, że ta jedna linia była tym, co nas dzieli i tym, co łączy. Prowadzący zadawali pytania, na które odpowiedzią był jeden z tych krajów.

Gdzie się urodziłeś? Gdzie spędzasz wakacje? W jakim języku czytasz książki? W jakim języku marzysz? Gdzie jesteś szczęśliwy? Uczniowie nie musieli nic mówić, ich zadaniem było stanąć albo po jednej stronie, albo po drugiej. To było też niezwykle emocjonalne ćwiczenie… chyba najbardziej emocjonalne dla mnie. Po niektórych pytaniach młodzi ludzie stawali po prawej stronie a po niektórych po lewej. Grupa wciąż się przemieszczała - nie wspólnie, każdy indywidualnie. Dla mnie najbardziej niezwykłe były momenty, gdy odważnie stawali w rozkroku, mając pod jedną stopą ziemię polską a pod drugą niderlandzką.

Przez chwile pomyślałam, że to właśnie esencja tych młodych ludzi. Łączenie w sobie dwóch krajów. Bardzo szybko przekonałam się, że to wcale nie tak. Oni… my, tylko w niektórych aspektach potrafimy połączyć te miejsca.

Bardzo często, gdy uczniowie mówili o Polsce, ich obraz tego kraju był do granic wyidealizowany. Opowiadali o miejscu, którego tak naprawdę nie ma. Natomiast to, co mówiono o Holandii również było dla mnie obce. W głosach młodych ludzi kraj ten nie jest przyjaznym dla nich miejscem. Dlaczego? Na to pytanie musimy znaleźć odpowiedź my – dorośli. Chwilami wydawało mi się, że w niezadowolonych głosach młodych ludzi słyszałam echo głosów ich równie niezadowolonych rodziców. Mimo niegasnącej, jeszcze takiej dziecięcej, radości uczniów, nie mogłam pozbyć się uczucia, że są całkiem zagubieni, sfrustrowani… chwilami nawet źli. Tak, jakby szukając swojego miejsca na ziemi, w tej podróży byli sami. Wielu z nich opowiadało, że SPK, szkoła, w której się znajdowaliśmy, jest dla nich pomocą i wsparciem.

Gdy warsztaty dobiegły końca, pomyślałam, że musimy częściej rozmawiać z naszą   polonijną młodzież mieszkającą w Holandii. Nadal nie mogę o tym przestać myśleć. Takie spotkania są dla nich bardzo ważne i niezwykle potrzebne. To chwile, gdy ktoś ich słucha, gdy ktoś stara się ich zrozumieć. Bycie nastolatkiem jest niezwykle trudne, każdy z nas, kto jeszcze pamięta te czasy, przyzna mi rację. Nasza młodzież znajduje się w jeszcze trudniejszej sytuacji. Musimy im pomóc poczuć się pewnie, w kraju, w którym się znaleźli. Musimy pamiętać, że jeśli my nie odnajdziemy się w tym miejscu, będzie to również bardzo trudne dla naszych dzieci.

Pod koniec warsztatów padło najważniejsze pytanie - jaka jest wasza droga do Olandii? Młodzi uczestnicy odpowiadali: trudna, kręta, skomplikowana, wymagająca. Jednak po chwili zastanowienia dodawali: kolorowa, dająca możliwości, jest przygodą.

Uprzedzenia i przesądy, o których mówiliśmy, zostały wypisane na papierowej taśmie, tworzącej granice między Polską a Holandią. Chwilę przed rozstaniem młodzi ludzie zerwali ją, by znaleźć pod nią karteczki z napisem Olandia. Uprzedzenia to to, co nas dzieli a pod nimi znajduje się znacznie więcej, tam jest to wszystko, co nas łączy.

Pamiętajmy o tym.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.


29.04.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze w kategorii: Holandia

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki