Wyższe płace czy mniej pracy dla pracowników delegowanych w UE?

Temat Dnia

fot. Shutterstock

Pracownicy delegowani z jednego kraju Unii Europejskiej do innego będą mieli nie tylko prawo do płacy minimalnej, ale także do pozostałych przywilejów wynikających z układu zbiorowego pracy – wynika z porozumienia zawartego pod koniec lutego przez trzy instytucje unijne.

W sprawie tej porozumiały się Komisja Europejska, Parlament Europejski oraz bułgarska prezydencja UE. Nie oznacza to jednak, że zapadła już ostateczna decyzja. W tej kwestii musi się jeszcze odbyć głosowanie państw członkowskich. Najprawdopodobniej dojdzie do niego jeszcze w pierwszym półroczu 2018 roku, informuje dziennik AD.

Ponieważ do uchwalenia tych przepisów potrzeba jedynie większości kwalifikowanej, to przepisy mogą wejść w życie również, jeśli część państw się nie wyrazi na nie zgody. AD przewiduje, że jeśli przepisy zostaną przegłosowane, to wejdą w życie najprawdopodobniej w połowie 2020 roku.

O pracach nad nową dyrektywą w sprawie pracowników delegowanych już szczegółowo informowaliśmy TUTAJ

O co chodzi?

Debata na temat statusu pracowników delegowanych z jednego kraju Unii do drugiego trwa już od lat. Zwolennikiem zmian na tym polu są głównie kraje bogatszej Europy Zachodniej (Francja, Niemcy, Holandia, Belgia), a wśród przeciwników tego pomysłu dominowały kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
Holenderski rząd od dawna dążył do zmiany unijnych przepisów. Były minister spraw społecznych Lodewijk Asscher od 2013 roku domagał się, by w Unii obowiązywała zasada „ta sama praca, ta sama płaca”, przypomina portal nu.nl.  „Pochodząca z 1996 roku dotychczasowa dyrektywa jest często w UE nadużywana przez pracodawców do tego, by zatrudniać pracowników z państw, gdzie płace są niższe, np. z Polski czy Bułgarii. Tak dzieje się głównie w branży budowlanej, przetwórstwie i transporcie drogowym” opisywał portal nu.nl.

Pokreślić trzeba, że cała ta dyskusja dotyczy wyłącznie kwestii delegowania pracowników (po niderlandzku: detachering). A więc sytuacji, gdy pracownik z kraju A jest przez firmę w tym kraju delegowany do wykonania jakiejś pracy w kraju B. Dyrektywa ta nie dotyczy osób pracujących w innym kraju UE na normalnych zasadach. Dla większości Polaków pracujących w Holandii zmiana dyrektywy nie będzie więc miała żadnych konsekwencji.

Rządy sprzeciwiające się nowej dyrektywie obawiają się, że jeśli pracownicy delegowani staną się „drożsi”, to zachodnim zleceniodawcom nie będzie się już opłacać korzystanie z usług firm delegujących pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej. Czyli, że płaca i osłony socjalne pracowników delegowanych faktycznie będą wyższe, tyle że pracowników tych będzie dużo mniej. W efekcie wiele firm z Europy Środkowej i Wschodniej, które konkurują w UE z tamtejszymi przedsiębiorstwami w branżach takich jak budownictwo i transport, straci przez to na konkurencyjności, uważają przeciwnicy zmian.

Co ma się zmienić?

Nowe ustalenia dotyczą m.in. pracowników branży budowlanej, służby zdrowia oraz rolnictwa i ogrodnictwa. Nie dotyczą one pracowników branży transportowej, gdyż w tej kwestii zawarte ma zostać osobne porozumienie, informuje AD.

Istotą proponowanej przez instytucje europejskie zmiany w przepisach jest to, że pracownicy delegowani od pierwszego dnia pobytu na delegacji mają mieć prawo do płacy (I innych przywilejów, np. trzynastej pensji i różnorakich dodatków), wynikających z układu zbiorowego pracy (cao) obowiązującego w kraju, w którym wykonują pracę. Obecnie trzeba im zagwarantować wyłącznie płacę minimalną tego kraju, ale po wejściu w życie nowych przepisów pracownicy delegowani będą musieli być traktowani tak samo, jak „krajowi” pracownicy danej branży.

Nowe przepisy zakładają również, że pracodawca nie będzie mógł automatycznie potrącać z płacy pracownika delegowanego kosztów dojazdu i zakwaterowania, opisuje AD. Dzięki temu nie ma już dochodzić do sytuacji, w których z zarobków pracowników delegowanych potrącało się znaczne kwoty za dojazd i dach nad głową.

Poza tym maksymalny okres delegowania ma zostać skrócony z nieograniczonego do 12 miesięcy (plus ewentualnie dodatkowych 6 miesięcy).

Jedni zadowoleni, inni mniej

- Negocjacje były długie, ale ostatecznie udało nam się znaleźć kompromis pomiędzy Wschodem i Zachodem Europy, pomiędzy prawicą a lewicą oraz pomiędzy pracodawcami i pracownikami – powiedziała Agnes Jongerius, holenderska europosłanka lewicowej Partii Pracy.

Nie wszyscy są jednak zadowoleni z tej propozycji zmian. Dotyczy to w szczególności firm z Europy Środkowej i Wschodniej (w tym z Polski), które obawiają się, że po wejściu w życie nowej dyrektywy trudniej będzie im konkurować z zachodnimi przedsiębiorcami. W efekcie pracownicy delegowani nie tyle będą więcej zarabiać, co staną się mniej konkurencji i mogą stracić pracę.

Według Roberta Lisickiego z Konfederacji Lewiatan, zrzeszającej wiele polskich firm, „przedstawione wstępne założenia porozumienia nie napawają optymizmem”.

- Nowe przepisy utrudnią konkurencję ze strony polskich firm za granicą i mogą się przyczynić do ich stopniowego wypierania z rynków innych państw UE - uważa przedstawiciel Konfederacji Lewiatan. - Będzie to wynikało z większej złożoności regulacji, pociągających za sobą zwiększone koszty oraz z zagrożenia wysokimi karami za najdrobniejsze przewinienia - twierdzi Lisicki.

- Najważniejszym elementem projektu jest wprowadzenie zasady „tej samej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu pracy". W ocenie pracodawców zastosowanie tej zasady do pracowników tymczasowo delegowanych nie doprowadzi do poprawy warunków pracy samych pracowników, a zwiększy biurokratyczne i administracyjne obciążenia przedsiębiorców świadczących usługi – dodał, cytowany na stronie konfederacjalewiatan.pl.

W sumie w krajach UE pracowników delegowanych są ok. 2 miliony i stanowią oni mniej niż 1% wszystkich zatrudnionych. Popularność delegowania jednak rośnie, a w budownictwie osoby zatrudnione na tych zasadach stanowią już 30%, informował holenderski dziennik gospodarczy Het Financieele Dagblad.



04.03.2018 Łukasz Koterba Niedziela.NL


Komentarze 

 
+4 #1 Zibi 2018-03-10 14:23
Kiedyś pracowałem w Belgii jako "delegowany"
Polak brał za nas 20, płacił 7,5€/h
A swoje samochody zmieniał jak rękawiczki
Cytuj
 

Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki