Holandia: Dzielnica Czerwonych Latarni. Zakaz wstępu dla dzieci?

Archiwum '19

fot. Shutterstock

Do amsterdamskiej dzielnicy De Wallen, znanej na świecie jako tzw. „Red Light District”, nie powinny być wpuszczane dzieci – uważa Arre Zuurmond, regionalny rzecznik praw obywatelskich.

Zuurmond przez pół roku mieszkał w De Wallen i przygotował raport, w którym opisał problemy tej części miasta i zaproponował szereg działań, mających uzdrowić sytuację. O tym, że w De Wallen źle się dzieje, mówi się od dawna, ale stołeczne władze wciąż nie są w stanie rozwiązać obecnych tu problemów.

Zorganizowana przestępczość, zmuszanie do prostytucji, dziesiątki narkotykowych dilerów na ulicach, głośni i pijani turyści, pełno śmieci, mieszkańcy z poczuciem, że nikt ich nie słucha – to tylko część z problemów. Zuurmond uważa, że centrum stolicy w nocy zmienia się w „miejską dżunglę”, a policja i władze miasta nie panują nad sytuacją.

Według rzecznika Amsterdam, a w szczególności dzielnica De Wallen, ma za granicą reputację „miejsca, gdzie wszystko można”. Przyciąga to masy turystów, którzy myślą, że rzeczywiście nie obowiązują tu żadne reguły.

Zuurmond uważa, że powinno się wprowadzić maksymalny limit turystów, którzy w danej chwili przebywają na terenie Red Light District. Oprócz tego powinno się wprowadzić zakaz wstępu do tej dzielnicy dla osób najmłodszych, czytamy w lokalnym portalu at5.nl. W raporcie nie napisano jednak, ile taki limit wieku miałby wynosić.

Aby ograniczyć napływ turystycznych mas, szukających głośnej i prostackiej rozrywki powinno się także ograniczyć liczbę tzw. tanich lotów do Amsterdamu oraz liczbę taksówek w centrum, uważa Zuurmond. Rzecznik chce też, by zakazano jedzenia na niektórych ulicach w tej części miasta. Jednocześnie powinno się zwiększyć liczbę policjantów w De Wallen, podkreśla rzecznik.


14.01.2019 ŁK Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki