Słodki smak tego co dalekie

Archiwum '18

fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

I gdy Królik zapytał: – Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? – Puchatek był tak wzruszony, że powiedział: – Jedno i drugie. – I zaraz potem, żeby nie wydać się żarłokiem, dodał: – Ale po co jeszcze chleb, Króliku? Nie rób sobie za wiele kłopotu.

Jednym z największych źródeł inspiracji do wszelkiego działania są dla mnie moje dzieci. To dzięki nim chce mi się coś robić a chwilami nie robię kompletnie nic, również dzięki nim. Historie opisywane w moich książkach, bardzo często zaczynają się od tego co powiedział mój syn, lub zrobiła moja córka… a czasem w tym czego nie zrobili i nie powiedzieli. Również moje zainteresowanie zaletami i przeszkodami w wychowaniu dwujęzycznym dzieci zaczęło się od nich. I właśnie dzięki nim język polski jest dla mnie tak ważny. One muszą go poznać, chcę aby go rozumiały. To jednak nie tylko język, to również tradycje i zwyczaje, książki, historie i przysmaki.

Dzieci są dla mnie również  źródłem dziecięcej mądrości i młodzieńczej filozofii życia, którą obawiam się, że czasem gdzieś gubię.

Również dzięki moim dzieciom wciąż i wciąż przeżywam zachwyty nad tym, co zwykłe, bo w tym jest najwięcej niezwykłości. To one pokazują mi, co w codzienności jest najważniejsze, a co czasem mi umyka. One potrafią mnie zatrzymać i skierować wzrok na to, co istotne. O jednej z takich chwil, chciałabym dziś opowiedzieć.

Kilka dni temu oglądałam razem z moją córką program w telewizji… a może to był serial… lubię seriale. Jak to w telewizji, każdy film, serial i program przerywany jest reklamami. Tego dnia również tak się działo. W bloku reklamowym wyemitowano nam znaną, ale w Holandii całkiem nową reklamę. Dzieci z ekranu zachęcały do pałaszowania tak zwanych zdrowych cukierków. Moja młodzież zna te słodycze od dawna, znają je również dzieci w Polsce, ale tutaj nazywane są nowością. Nieraz kupowaliśmy je w czasie wakacji. Z uśmiechem powiedziałam do mojej córki, że zapewne teraz w każdym sklepie w Holandii będziemy mogły je kupić. A ona posmutniała. Nie rozumiałam, co się stało. „Ależ mamo, przez to, te cukierki przestaną być niezwykłe. One zawsze smakowały jak Polska i kojarzyły nam się z wakacjami. Teraz będą całkiem zwykłe. Niefajnie”. Reklama się skończyła, program w telewizji również a ja ciągle rozmyślam nad tą dziecięcą mądrością.

Coś co jest dostępne, co możemy mieć codziennie, przestajemy traktować jak coś niezwykłego. Tylko coś na co się czeka, co można poczuć czasami, nabiera wyjątkowości. Słodkości nie zmienią przecież smaku, może nawet od samego początku nie były wyjątkowe, ale kojarzyły się z wakacjami, z wypoczynkiem, z trochę innym światem.

Odległość idealizuje i sprawia, że coś staje się wyjątkowe. Zapewne dzieje się podobnie w wielu aspektach naszego życia, nie tylko słodyczy. To za czym tęsknimy wydaje nam się piękniejsze, nawet od tego jakie jest w rzeczywistości. Coś w tym musi być, bo przecież za wieloma polskimi smakami przestałam tęsknić od chwili, gdy w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, otworzono polski sklep. Zawsze, gdy zachce mi się czegoś „naszego” mogę przecież tam pojechać.

Podążając tym tokiem myślenia mogę również zaryzykować stwierdzenie, że to, co blisko może być wyjątkowe, wszystko zależy od tego, jak na to coś spojrzę. To co jest blisko stanie się równie niezwykłe, bo ja tak będę chciała. Być może wystarczy spojrzeć na to co znane z innej perspektywy i znów poczuć wyjątkową słodycz odległych cukierków.

Ale na wszelki wypadek cukierki znane z Polski będziemy omijać i kupować tylko w czasie wakacji. Tak dla pewności, gdybym się myliła, niech one nie stracą na swej wyjątkowości.

Ach takie dziecięce mądrości…

Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie.


11.03.2018 Agnieszka Steur, Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki