Holandia: Mieszkaniec Rotterdamu „przez pomyłkę” uznany za zmarłego

Archiwum '17

fot. Shutterstock

- Moja żona dostała list od zakładu ubezpieczeń społecznych SVB z kondolencjami w związku z moją śmiercią i informacją, jak dostać zasiłek pogrzebowy – powiedział portalowi rijnmond.nl Fred Marree, mieszkaniec Rotterdamu, który „przez pomyłkę” został uznany za zmarłego.

Wszystko zaczęło się od śmierci siostrzenicy Marree. Mężczyzna za pośrednictwem zakładu pogrzebowego poinformował władze miasta o jej śmierci. Doszło jednak do pomyłki i w akcie zgonu umieszczono jego imię i nazwisko. Co ciekawe, Marree zanim rok temu przeszedł na emeryturę, był rzecznikiem prasowym tego urzędu.  

- Konsekwencje takiego błędu są większe niż się może początkowo wydawać – powiedział Marree. Po tym jak odkrył błąd, szybko poinformował urząd miasta. Urzędnicy go przeprosili i wydawało się, że sprawa jest zamknięta.

Informacja o jego rzekomej śmierci trafiła już jednak do innych instytucji. Najpierw jego żona dostała list od zakładu emerytalnego z kondolencjami, a kiedy Marree zalogował się na oficjalną stronę internetową z informacjami dla obywateli mijnoverheid.nl, zobaczył, że jego akt zgonu nadal się tam znajduje.

- Moja ukochana była wściekła. Nie dość, że doszło do śmierci w naszej rodzinie, to jeszcze takie zamieszanie – powiedział.

Również fundusz emerytalny, wypłacający dodatkową emeryturę, uznał go za zmarłego. Kiedy Marree zadzwonił do funduszu, początkowo spotkał się tam z niezrozumieniem. – W końcu po wielu naradach, powiedzieli mi, że wkrótce prześlą mi list z potwierdzeniem, że jeszcze żyję. No cóż, to akurat wiem – dodał, cytowany przez rijnmond.nl.


25.10.2017 ŁK Niedziela.NL


Dodaj komentarz

Kod antysapmowy
Odśwież

Najnowsze Ogłoszenia Wyróżnione


reklama a
Linki